poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 3 s.2 ~Czas wyjaśnić sobie wszystkie nie porozumienia~

*DEMI*

Siedziałam w tym momencie w kawiarni od ,której zaczęła się ta cała historia.To właśnie w tej kawiarni poznałam Perrie i to w tej kawiarni wyszło na jaw ,że się samo okaleczam.To w tej konkretnej kawiarni moja przyjaźń z Seleną ,zaczęła się walić.Na szczęście to już przeszłość.Teraz mam wszystkich wspaniałych przyjaciół przy sobie i cudownego chłopaka ,któremu ufam i wiem ,że mnie nie zawiedzie.No może z tymi przyjaciółmi to za szybko wybiegłam w przyszłość.Ale dzień był piękny.Świeciło słońce ,nie zapowiadało się ,żeby były jakieś załamania pogody tak jak to zapowiadali w telewizji.Ale co ja się dziwie ,większość informacji w telewizji nie jest prawdą.Siedziałam w tej kawiarni od dobrej godziny.I nie było śladu ani po Pezz ,ani Sel.'Co się z wami dzieje?' zadałam sama sobie pytanie.Od czterech dni dziewczyny nie odzywają się do siebie ,ani do mnie.Kiedyś Happy przychodziła do nas razem z Zaynem.Teraz za każdym razem kiedy chłopak ,przychodzi w gości zawsze oglądam się czy nie przyszła z nim Perrie.A z Sel kontaktu nie miałam od czasu naszej nie przyjemnej rozmowy przed jej domem.Ja już tak dłużej nie mogłam.Razem z Hazzą, Lou i El wymyśliliśmy ,że zadzwonię do nich i powiem ,że chcę z nimi na spokojnie porozmawiać.Zadzwoniłam do każdej i umówiłam się na dzisiaj w tejże kawiarni.Najbardziej się obawiam ,że gdy jedna zobaczy drugą od razu ucieknie.No tak nie powiedziałam najważniejszego.Z obiema umówiłam się na tą samą godzinę i w tym samym miejscu.Nie wiedzą o sobie.Minuty mijały ,a ich jak nie było ,tak nie było.Ale dopiero teraz dotarło do mnie ,że przyszłam o godzinę za wcześnie.Więc tak naprawdę są spóźnione nie o półtorej godziny ,tylko o dziesięć minut.Siedziałam w tej kawiarni już tak długo ,że nie zauważyłam iż dostałam trzy wiadomości.Jedną od Harrego o treści
'I jak tam pogodzone?Zadzwoń jak już skończycie :)' ,ta ,żeby skończyć najpierw trzeba zacząć.Druga była od Sel 'Sorrka ,będę za jakieś pięć minut.Korek :/' Trzecia od Happy 'Sorrki za spóźnienie ,już za chwilę wchodzę do kawiarni. ;D' tego SMS'a dostałam minutę temu.Kiedy odłożyłam telefon na stoik do kawiarni weszła Pezz.Co zabawne tuż za nią weszła Sel.'No i zacznie się piekło' pomyślałam.
-Hej.-blondynka uśmiechnęła się lekko
-Hej!-odezwała się tym razem brunetka ,co zwróciło uwagę Pezze ,jak i Sel
-Co ona tu robi?-odezwały się na raz jakby były umówione
-Zaprosiłam was obie ,aby porozmawiać.
-Ja z nią nie mam nic do gadania.Wychodzę!-powiedziała blondynka
-Ja też nie mam powodu by z nią rozmawiać.-powiedziała druga dziewczyna
-Pezz stój!Jeśli kiedykolwiek zależało Ci na naszej przyjaźni zostań!-powiedziałam ,a dziewczyna stanęła tuż przed wejściem
-Zależało i nadal zależy.-dziewczyna powiedziała cicho i wróciła zajmując miejsce przy stoliku ,który zajmowałam już od półtorej godziny ,w ślady za Pezz poszła także Sel ,na którą popatrzyłam się prosząc jak kot ze Shreka.Siedziałyśmy kolejne pięć minut bez jakikolwiek słów.Zamówiłyśmy tylko kawy i ciastka.W końcu postanowiłam zacząć.
-Wiem ,że dla was to trochę nie komfortowa sytuacja, ale musimy sobie wyjaśnić kilka spraw.-zaczęłam bawiąc się telefonem
-Niby jakich?Przecież ona - Sel wskazała na blondynkę,próbując tym samym nie podnosić głosu ,by nie robić nie potrzebnej afery-cały czas oskarża mnie ,że to moja wina ,że trafiłaś do szpitala.Że to ja cię wpakowałam w śpiączkę.-dziewczyna spuściła głowę by na mnie nie patrzeć ,a raczej żebym nie zauważyła jej łez-Ja to wiem ,ja wiem ,że to moja wina.
-Wcale nie.-uspokoiłam brunetkę-To nie twoja wina tylko moja.
-Co ty bredzisz!!Demi ,to jej wina.To ona cię oszukała ,to ona udawała przyjaciółkę!Ja wiem ja lepsza nie byłam.Zostawiłam Cię po klinice ,z prawie nieznanymi Ci osobami ,o których słyszałaś z moich opowiadań i telewizji.Bo musiałam wyjechać w trasę.-chciałam coś powiedzieć ,ale Happy nie dała mi dojść do słowa-Żałuję ,gdybym wiedziała ,że do takiej sytuacji ,nigdy nie wyjechałabym w trasę i nie dopuściłabym ,żeby ona -wskazała wzrokiem na Sel - przyszła na koncert i nie dałabym jej rozmawiać z tobą.
-Będziesz teraz mi to tak wypominać?Przeprosiłam tak i ,żałuję tego ,że postąpiłam tak czy inaczej.-teraz zamiast spokojnej rozmowy we trzy ,jest kłótnia między dwiema.Czy kiedykolwiek może być lżej?Kiedy dziewczyny się tak kłóciły ja wysłałam wiadomość do Harrego o treści
'Coś czuję ,że to może potrwać ;/Jak tak dalej pójdzie zaczną skakać sobie do gardeł '
Natychmiast przyszła odpowiedź ze strony chłopaka;
'Jakby się biły uciekaj!Nie chcesz wiedzieć co potrafi zrobić Perrie jak jest wkurzona.Zadzwoń jak skończycie ,to przyjadę po ciebie :*' 
On jest naprawdę słodki.Ale musiałam się zająć ważniejszą sprawą jaką było ocalenie tej kawiarni od zagłady.
-No może mi jeszcze wmówisz ,że to ja...- już nie mogłam tego dalej słuchać
-STOP!!-krzyknęłam ,w końcu ,ale tym samym zwróciłam całą uwagę ludzi siedzących w kawiarni.-Przepraszam.-powiedziałam do nich i tym razem zwróciłam się do dziewczyn-Wy już sobie chyba wyjaśniłyście między sobą i teraz ,abyście obie posłuchały mnie.
-No dobra ,ale... -nie dałam dokończyć brunetce
-Ciii...Nie przerywajcie mi.Teraz będę mówiła ,a wy będziecie słuchać.Zrozumiano?-zapytałam na co one tylko głowami na znak potwierdzenia,a ja kontynuowałam -Znamy się ile?Już ponad 2 lata z tobą -wskazałam na Perrie- i około 10 lat z tobą- wskazałam na drugą dziewczynę-A wy obie znacie się 2 lata.
-No ,ale co to ma...-spojrzałam na blondynkę ,która przerwała tylko gdy zauważyła,że na nią patrze-Dobra już się nie odzywam.
-A to do rzeczy ma to ,że ogółem paczką jesteśmy od 2 lach ,z przerwami.I czy warto stracić te 2 lata przyjaźni przez jeden głupi wypadek?
-Demi ,ty nie rozumiesz.To nie był głupi wypadek ,gdyby ona nie przyprowadziła na koncert Taylor ,to ty nie poszłabyś sama na ulicę Paryża.Byś siedziała z nami w garderobie i gadała.Być może ,że już od tam tond razem z Harrym bylibyście parą.Czy ty raz możesz zadbać o siebie ,a nie o innych?-wyrwała Happy
-Co ma wspólnego dbanie o siebie?-nie rozumiałam tego co stwierdziła dziewczyna
-Chodzi o to ,że teraz zamiast dbać o siebie tak jak zalecił lekarz ,po wypadku ty zajmujesz się taką błahostką jaka jest nasza kłótnia.
-Ale ta kłótnia jest przeze mnie.Bo teraz ,albo obwiniacie siebie ,albo wszystkich w koło o to co się stało.A prawda jest taka ,że gdybym nie wyszła w tedy na ulicę ,gdybym nie upuściła tego telefonu ,to by było wszystko dobrze.Nie byłoby tej afery i nie straciłabym 2 najlepszych przyjaciółek.Zrozumcie to moja wina.I nie ma po co się obwiniać, bądź zwalać winę na kogoś.Przez tą kłótnie nie ranicie tylko mnie ,ale i siebie na wzajem.Bo nie wierze w to ,że od tak przestałyście się przyjaźnić.Że od tak jesteście dla siebie nikim.A teraz sobie pogadajcie ,a ja idę do toalety ,bo paczcie co ze mną zrobiłyście.-mój makijaż był rozmazany przez łzy ,które wylałam poprzez cały ten monolog.Wstałam i poszłam do wcześniej wypowiedzianego miejsca.

*PERRIE*

Dziewczyna zniknęła za holem prowadzącym do toalet.Siedziałyśmy tak w ciszy.Jedyne co było słychać to szmery konwersacji ,które prowadzone były w pomieszczeniu.Ciszę przerwała Selena.

-Ona ma rację.-spojrzałam na nią.Dziewczyna wpatrzona była w swoją filiżankę kawy.-Nie wiem jak ty ,ale ja cały czas uważam Cię za przyjaciółkę.Niezmiennie od tego co się stało.Możesz nadal mnie obwiniać ,ale i tak wiem ,że ranisz także siebie.I przyznam się ja też siebie obwiniam.Bo gdybym wcześniej przejrzała plan Taylor ,nigdy bym jej nie przyprowadzała na ten koncert.
-Nikt tego nie mógł przewidzieć.-stwierdziłam ,bo mową Demi uświadomiła mi to ,że sama siebie oszukuję obwiniając Sel o ten wypadek
-Ja mogłam.Mogłam stwierdzić to po jej zachowaniu.
-O czym ty mówisz?-spojrzałam na brunetkę pytająco
-No tak.Raczej powinnam ogarnąć co się dzieje ,skoro najpierw mi mówiła ,że ta przyjaźń nie miała sensu ,że skoro Demi zależało na tej relacji to by o nią walczyła ,a nie odpuściła.I tak samo z Harrym.Mówiła ,że już na pewno ,nigdy się nie zbliży sama z siebie do niego.Jedynie w ramach reklamy.I tak nagle przyszło jej do głowy ,żebym porozmawiała z nią ,akurat wtedy ,gdy chłopacy poszli na jej koncert.Boże jaka ja byłam głupia.-dziewczyna rozpłakała się chowając twarz w dłonie
-Ej ciiiii..... To nie twoja wina.Pewnie ja nie postąpiłabym inaczej w takiej sytuacji.-przybliżyłam swoje krzesła do niej i objęłam ją.-Uważałaś ją za przyjaciółkę i ona wykorzystała to i cię podpuściła.
-Wiesz rozumiem jeśli się nie zgodzisz ,ale i tak zapytam.-dziewczyna odsunęła się ode mnie-Zgoda?-przez chwilę zastanawiałam się czy jestem na to gotowa ,aby jej zaufać ponownie ,ale robię to dla Demzi
-Zgoda.-uśmiechnęłam się
-Wiesz co ,Demi zawsze miała to do siebie ,że wszystko próbowała naprawić i zawsze jej się udaje.
-Tu masz racje.-zaśmiałyśmy się obie po czym do stolika wróciła Dem
-I co już pomogło?-zapytała już w poprawionym make-upie
-Tak.Wyjaśniłyśmy sobie już wszystko.-stwierdziła uradowana Sel
-Wiedziałam.To co paczka znowu razem?
-Razem.-odpowiedziałyśmy chórem
Resztę spotkania przegadałyśmy o wszystkim i o niczym.Dobrze ,że mam tak wspaniałe przyjaciółki ,że mogę z nimi pogadać w każdej chwili i o każdej godzinie.

*DEMI* 

W kawiarni siedziałyśmy chyba z trzy godziny ,w ciągu których zdążyłyśmy wypić 2 kawy i  zjeść kilka kawałków różnych ciast.Obecnie czekałam na Harrego ,który miał przyjechać po mnie.Siedziałam na ławce koło kawiarni.Na przeciw mnie ,po drugiej stronie ulicy stał czarny samochód z przyciemnionymi szybami.Co mi się nie podobało.Ale na oglądałam się filmów ,akcji ,gdzie główną bohaterkę porywa jakiś facet w czarnej furgonetce z przyciemnianymi szybami.Tak zdecydowanie za dużo filmów akcji.Siedziałam na ławce już dobre dziesięć minut.Nie wiedzieć czemu cały czas przykuwał moją uwagę czarny samochód.Mojego wzroku nie odrywałam od auta do czasu ,gdy widok na niego nie przeszkodził samochód mojego chłopaka.Wsiadłam do auta ,witając się z chłopakiem.
-No i jak poszło?-zapytał chłopak ruszając
-Bywało lepiej ,ale na szczęście wszystko sobie wyjaśniłyśmy i  można uznać ,że nadal jesteśmy zgraną paczką.-uśmiechnęłam się do chłopaka zapinając pasy
-Sorki ,że długo jechałem ,ale oczywiście Lou musiał podziać gdzieś kluczyki od auta.
-Nic się nie stało.Przynajmniej mogłam sobie po dumać.-zaśmiałam się lekko
-Tak w wolnych chwilach to twoje ulubione zajęcie.-chłopak zaśmiał się skręcając w prawo.
-Ha ha ha bardzo śmieszne.-spojrzałam w lusterko ,w którym zobaczyłam jadący za nami czarny samochód z przed kawiarni-Nie wydaję Ci się ,że ten samochód za nami stał 4 dni wczoraj przed domem?-teraz mi się przypomniało skąd ja go kojarzę ,to nie było z filmu ,lecz właśnie widziałam ten sam samochód wczoraj przed naszym domem.Zatrzymaliśmy się na światłach ,a chłopak skorzystał z okazji i spojrzał w lusterko.Samochód skręcił w poprzednią uliczkę.
-Coś Ci się przywidziało.Może to był podobny samochód.Albo wczoraj widziałaś samochód sąsiadów.Na prawdę musisz odpoczywać.-chłopak zaśmiał się lekko
-Nie to na pewno był ten sam samochód.Czy to nie dziwne ,że gdy siedziałam to piętnaście minut sama przed kawiarnią ,ten samochód tam stał ,a gdy ruszyliśmy jechał za nami?
-Może to jakiś paparazzi?Wiesz jacy są.-też o tym nie pomyślałam
-Może masz rację?Naprawdę muszę odpocząć ,bo jak dalej pójdzie to w każdym samochodzie będę widziała coś podejrzanego.-zaśmiałam się na co zielonooki zawtórował
-To co powiesz na to.Ty siedzisz przed telewizorem w kanapie pod kocem ,a ja Ci zrobię gorącą czekoladę jak lubisz.Hmmm?-zaproponował
-Brzmi kusząco ,ale korekta by się przydała.
-Jaka?-zapytał zaciekawiony ,a w tym samym momencie dojechaliśmy pod dom.Wysiadłam z niego ,jak również chłopak.Kierowaliśmy się w stronę drzwi od domu.Wzięłam chłopaka pod rękę ,lecz on objął mnie ramieniem.Wyjął klucze od domu.
-Nikogo nie ma?-zapytałam ,choć i tak tutaj to cud jak ,ktoś jest w domu
-Nie.Jesteśmy sami przez najbliższy tydzień.Lou i El wyjechali do rodziny chłopaka.Niall i Liam pojechali do LA.
-Przecież dopiero stamtąd wróciliście.
-Tak wiem ,ja też sensu w tym nie widzę bo i tak za tydzień muszą wracać ,bo jest BRIT's Awards*.A jak ja bym tam pojechał to minimum na jakieś trzy tygodnie.
-Czemu?-zaczęliśmy rozbierać się z butów i kurtek
-Bo jakbym położył się na plaży w tamtejszym słońcu ,to bym wstał dopiero najchętniej po trzech tygodniach.-chłopak zaśmiał się ,a ja wraz z nim
-Leń.-stwierdziłam ,krótko
-Ha ha ha ,ty lepsza nie jesteś.śpi do 12 i zadowolona jest.Ty mów co ty chcesz zmienić w moim cudownym planie?-chłopak zaczął się kierować w stronę kuchni
-A to tak; zamiast ,ja powinno być my ,zamiast przed telewizją powinno być jakimś super filmem i zamiast gorącej czekolady powinny być lody.-usiadłam na kanapie w salonie i resztkami sił pokazałam chłopakowi język
-Dobra ten plan podoba mi się jeszcze bardziej.To jakie lody chcesz?Są truskawkowe ,waniliowe, czekoladowe i wiśniowe?-krzyknął z kuchni siedząc przy zamrażalniku ,czekając na moją odpowiedź
-Ty wybierz lody ja wybiorę film.
-Dobra.Czyli czekoladowe.-ja zaśmiałam się lekko i poszłam wybierać jakiś film.Po pięciu minutowych poszukiwaniach wybrałam jakiś film obyczajowo-przygodowy.Usiadłam na kanapie gdzie czekał na mnie już mój chłopak z przygotowanymi lodami i nagrzanym kocem.Wtuliłam się w chłopaka i zaczęliśmy oglądać film.Zaczynał się fajnie ,ale moje zmęczenie dało górę.Lekarz mówił ,że po wypadku mogę odczuwać częste zmęczenie.Ale nie sądziłam,że aż takie.Po jakiejś pół godzinie filmu zasnęłam wtulona w Harrego.
________________________________________________________________________________________________
*Tu przesunęłam tą galę bo jak wiecie w opowiadaniu mamy kwiecień/maj ,a BRIT's jest jakoś wcześniej ;)
Witam kochane miśki!!!!!! I jak się podoba? Mam nadzieję ,że choć trochę bo ja tu się męczę ,żeby wylać wszystkie pomysły na ten elektroniczny papier i siedzę do 23 xD Tym razem nie będę wam dawała tego limitu 5 kom = nowy rozdział ,bo i tak komentują te rozdziały tylko te osoby ,którym wysyłam powiadomienia i wiem ,że skomentują.Szkoda ,że czytelników nie przybywa ,a bynajmniej tych komentujących ,ale i tak się cieszę z tych ,których mam :) A............ i najważniejsza sprawa ,którą chciałabym się z wami podzielić.MAM NOWEGO BLOGA :) Jeśli są jacyś zainteresowani to zapraszam.---------------->http://jesliniemamarzenniemaczlowieka.blogspot.com/  Mam nadzieję ,że jeśli ktoś tam zajrzy to zostanie.I że spodoba się historia ,którą chcę opowiedzieć, bo tak naprawdę to opowiadanie(to nowe) piszę z przesłaniem i by uświadomić ,że trzeba wierzyć w marzenia i się nie poddawać.Jeśli ,ktoś w nas nie wierzy ,to nie możemy sami w siebie zwątpić.Ważne ,żebyśmy sami w siebie wierzyli i że MOŻEMY ZROBIĆ WSZYSTKO JEŚLI W TO UWIERZYMY  (stąd też tytuł opowiadania) Przepraszam za oprawę tego nowego opowiadania ,ale miałam jakieś problemy z bloggerem i ,żadna decyzja moja nie chciała się zapisać.Chciałam dodać zakładkę.Wyświetlił się błąd.Chciałam dodać listę czytelników ,wyświetlił się błąd.Jeśli wszystko wróciło do normy to jutro już postaram się jakoś to ulepszyć:) Do zobaczenia i nie rospisuję się więcej bo notka zajmie mi więcej niż rozdział :) no i za błędy przepraszam :)

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 2 s.2 ~Wystarczy ,że jesteś przy mnie~

*HARRY*

Nagle usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi na górze.Ale nikt nie schodził.Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy ,aż coś się zadzieje.Zejdzie,zawała lub coś w tym stylu.Gdy tak siedzieliśmy na kanapie ,mój telefon dał sygnał ,że przyszła wiadomość.Wziąłem telefon i zacząłem czytać

Od:Demi
Treść:Przyjdziesz do mnie?Proszę.

-Chce ,żebym do niej poszedł.-powiedziałem na głos

-To na co czekasz?Na zbawienie?-odezwał się pasiasty
-Ha ha ha bardzo śmieszne.-wstałem i zacząłem się kierować w stronę pokoju ,w którym teraz przebywała dziewczyna.Bałem się nie.To co czułem to bardziej była ciekawość po co chce ,abym przyszedł.Aby się wypłakać lub się wyżyć na mnie.Jednak ważniejsze dla mnie było to ,że wie o tym ,że kiedy będzie miała słabszy dzień pomogę jej.Ufa mi to było ważne.Ale nie jestem dobry w rozwiązywaniu problemów typu "Pokłóciłam się z przyjaciółką i co teraz?" ja za bardzo nie doświadczam ,kłótni ze znajomymi.U nas jest tak ,że jeśli któryś się pokłóci przeprasza i jest z głowy problem.Nie wiem jak działa to u kobiet.Doszedłem do pokoju dziewczyny.Stanąłem przed drzwiami i zapukałem.Usłyszałem krótkie "Wejdź"

**********
*DEMI*

Siedziałam na łóżku i tonęłam w chusteczkach.Tak byłam zdołowana smutna i zawiedziona.Pewnie jeszcze wczoraj ,gdyby zaistniała taka sytuacja teraz siedziała by przy mnie Happy i mnie pocieszała.Tak pewnie by tak było.Ale teraz to ona jest powodem smutku ,więc dziwne by było gdybym do niej zadzwoniła.Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać kontakty.Pierwsze miejsce miała oczywiście mama,potem Madi i Dallas.Na 4 była Perrie.Następnym numerem był numer do Harrego.Kliknęłam.Zaczęłam pisać nową wiadomość.Teraz tylko zastanawiałam się czy wysłać ją do niego.Jest moim chłopakiem ,ale nie chcę go też tak obarczać moimi smutkami.Wstałam podeszłam do drzwi i otworzyłam je.Wróciłam do poprzedniego miejsca ,którym było łóżko.Jedyną myślą teraz było wyślij lub nie wysyłaj.Wysłałam.Już po jakiś 2 minutach słychać było ,że ktoś wchodzi po schodach.W pokoju zabrzmiał dźwięk pukania o drewniane drzwi.Rzuciłam krótkie
-Wejdź.
Drzwi od pokoju otworzyły się ,a w nich ujrzałam zielonookiego.Wszedł do pokoju ,zamykając za sobą drzwi.Oparł się o ścianę i zapytał
-Co się dzieje co?-nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć,wzruszyłam ramionami,pokręciłam głową,a na moim policzku rozlały się kolejne łzy.Chłopak podszedł do mnie siadając obok i obejmując ramieniem.Tego właśnie potrzebowałam.Miłości, bliskości i wsparcia.Nie wiem jak to robił ,ale już gdy wszedł do pomieszczenia to dawał mi to.Nie musiał nic robić ,wystarczy ,że był.Za to go kocham.Daje mi szczęście praktycznie nic nie robiąc.
-Ciiiii....-wtuliłam się w niego jeszcze bardziej-Już dobrze jestem tutaj.Co mam zrobić?
-Po prostu bądź.-wyszlochałam cicho
-Będę.-chłopak położył się na łóżku ,ja wtuliłam się w chłopaka ,kładąc głowę na jego klatce piersiowej.Loczek objął mnie i podejrzewam ,że czekał ,aż mu wyjaśnię wszystko.
-Jak pogodzić ze sobą ogień i wodę?-zapytałam
-Tych dwóch żywiołów nie da się pogodzić ,są zbyt potężne.
-Dzisiaj przed pójściem do salonu odwiedziłam Sel.Nie chciała ze mną gadać tak jakby ,ktoś jej zabronił.Wyplątywała się ,że musi gdzieś jechać i ,że musi się szykować.
-Wiesz może na prawdę musiała gdzieś jechać i nie chciała ,abyś patrzyła jak krząta się po domu.
-Też tak na początku myślałam.Ale potem coś mi się przypomniało.Kiedy byłam w śpiączce ,miałam taki moment jakbym się obudziła.Przez krótki moment słyszałam to co się wokół mnie dzieje.Słyszałam rozmowę.Dwóch dziewczyn.Kłóciły się.Jedna obarczała drugą o to ,że leże w szpitalu.I znowu zapadła cisza.Potem przypomniała mi się sytuacja po obudzeniu się.Selena i Perrie siedziały ,przy moim łóżku ,nie odzywając się do siebie.Perrie nawet nie patrzyła na Sel, a jeśli już na nią zerkała to jej oczy były wypełnione wrogością.Wtedy nie zwracałam tak na to uwagi.Zadzwoniłam do Perrie.Powiedziała ,że zrobiła to dla mojego dobra.-koszulka chłopaka była mokra od moich łez.Płakałam.A raczej ryczałam.Nie wiem czemu tak bardzo to przeżywałam.Może dla tego,że to były moje przyjaciółki i nie chciałam ,aby się kłóciły zwłaszcza przeze mnie.Bo to ja byłam powodem ich kłótni.Jedna obarczała drugą winą o mój pobyt w szpitalu.Ale tak na prawdę to moja wina.To ja wpadłam pod samochód i to ja nie uważałam na przejściu.
-Co zrobiła?
-Powiedziała Selenie ,żeby trzymała się z dala ode mnie.Bo przynosi mi pecha.Że ma się do mnie nie odzywać,pisać czy coś w tym stylu.Ma mnie zostawić i tyle ,tak jakbyśmy się nie znały.Powiedziała także ,że nie powinno to robić ,ani mi ,ani jej różnicy skoro i tak wcześniej potrafiła się ode mnie odciąć.
-Robiła to dla twojego dobra.
-Ty też przeciwko mnie?
-Nie o to mi chodziło.Może chce obarczyć ,kogoś winą ,by przestać obwiniać samą siebie.
-Jak to?-byłam zdziwiona tym co usłyszałam
-No tak.Perrie obwiniała się tak samo jak każdy.Obwiniała się za to ,że nie pobiegła za tobą ,czy nie puściła mnie ,abym to ja ruszył za tobą.Z jej punktu widzenia Cię chroni ,zabraniając Selenie spotkać się z tobą.Obwinia się ,że nie uchroniła Cię przed nią i to ją uważa za problem.
-Ale czemu mi nie powiedziała.Przecież to nie jej wina.To ja powinnam uważać ,tak.-podniosłam głowę by patrzeć na twarz chłopaka
-Moim zdaniem , powinnyście spotkać się we trzy i pogadać ,wyjaśnić wszystko.
-To nie takie proste.
-Wiem.Ale ty jesteś silna i dasz radę.Jesteś przecież wojowniczką.Moją wojowniczką.Tak?-lubiłam kiedy tak do mnie mówił ,to dawało mi otuchy ,daje siłę.
-Tak.
Między naszymi rozmowami zdążyliśmy się umyć i przebrać w rzeczy do spania. Przegadaliśmy tak jeszcze z 2 godziny.Każdego dnia poznajemy się na nowo.Zawsze bałam się związków nie wiedziałam jak się potoczy czy będę miała z nim temat do rozmowy.Czy nie znudzimy się nawzajem.Do tej pory moje obawy się sprawdzały co do poprzednich związków.Albo nie mieliśmy o czym rozmawiać ,albo nie mieliśmy czasu dla siebie ,a jeszcze w innym wypadku rozstaliśmy się przez różne zdania, co doprowadzało do kłótni.A z Harrym jest inaczej.Mamy różne charaktery,zdania i upodobania.Jedyne w czym jesteśmy zgodni to w guście muzycznym.Ale my jesteśmy przykładem ,że różnice się przyciągają.Razem spędzamy cudowne chwile.Podniosłam głowę.Harry spał jak zabity.Ja tylko wtuliłam się w niego bardziej i przykryłam nas kołdrą.Wkrótce tak jak on oddałam się krainie Morfeusza.

************
POD DOMEM

-Jak myślisz jej plan wypali?-powiedział jeden z mężczyzn siedzących w aucie po drugiej stronie ulicy.
-Nie wiem.Nie chce o tym w ogóle myśleć.Robię to tylko bo nieźle płaci.Nie interesuje mnie to co ona później z tym fantem zrobi ,ale kiedy tylko odwalimy za nią brudną robotę, wyjeżdżam.Jak najdalej stąd.-powiedział drugi ,siedzący od strony kierowcy 


************
*ZAYN*
~kilka godzin wcześniej~

Wybiegłem za Perrie.Biegła przed siebie nie patrząc nawet czy coś jedzie w tej chwili ulicą.Dogoniłem ją dopiero przy lasku koło domu chłopaków.Dziwnie tak mówić bo jeszcze nie dawno mieszkałem tam.Ale wracając.Dziewczyna usiadła na jednej z najbliższych ławek.Usiadłem koło niej.Była cała we łzach.
-Hej co się stało?Pierwszy raz widziałem jak się kłócicie.-objąłem moją narzeczoną
-To wszystko moja wina.-dziewczyna mówiła przez płacz
-Spokojnie powiedz mi wszystko od początku.-próbowałem dowiedzieć się co jest grane
-Bo ja...zakazałam Selenie widywać się z Demi.Powiedziałam jej ,że to przez nią była w szpitalu i tak dalej.Poniosło mnie.Powiedziałam co myślałam.I nie zaprzeczę ,jest mi z tym ciężko.Selena była moją przyjaciółką.Obwiniam ją ,a powinnam siebie.-blondynka bardziej się rozpłakała

-Co ty mówisz!Nie chcę tego mówić ,ale taka jest prawda.To jest po części wina Demi.Nie powinna wybiegać z budynku, powinna też uważać na przejściu.-nie lubiłem mówić ,czegoś złego na temat innych osób ,zwłaszcza jeśli byli moimi przyjaciółmi.-Każdy z nas się obwinia za to co się stało.Każdy mówił sobie ,że mógł ją powstrzymać i tak dalej.Ale czasu nie cofniemy.
-Zayn!Demi to moja przyjaciółka.Przez moją głupotę straciłam najlepszą przyjaciółkę.
-Nie straciłaś!Po prostu macie kryzys.Każdy je ma i zdarzają się jak w związkach.
-Ja i Demi to nie każde przyjaźnie.My nigdy się tak ostro nie kłóciłyśmy.Nasza największa ,kłótnia to było ,kto dłużej siedzi w łazience.-dziewczyna odsunęła się -Po prostu to spieprzyłam.
-Nie spieprzyłaś ,chciałaś ją chronić ,to się liczy.Ona to wie.Nie możesz się też oskarżać ,ona by tego nie chciała.Nie pamiętasz sama mówiłaś ,że jak się obudziła to wmawiała Ci ,że to tylko i wyłącznie jej wina?
-Tak.Może masz racje.Choć już do domu.Zimno się zrobiło.-Perrie wstała z ławki i pociągnęła mnie za rękę ,każąc tym samym wstać mi.
-I wiesz co jeszcze Ci powiem.-szliśmy w stronę samochodu stojącego przed domem naszej paczki
-No co?-na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka.Okryłem ją moją kurtką.
-Że powinnyście się we trzy spotkać ,któregoś dnia i wyjaśnić sobie wszystko.
-We trzy czyli?-na twarzy dziewczyny namalowało się zdziwienie
-Ty, Demi i Selena.Wiem zaraz powiesz ,że jestem głupi czy coś ,ale przecież nadal uważasz ją za przyjaciółkę.Przecież od tak nie można zerwać przyjaźni.-teraz oczekiwałem ,aż dziewczyna wydrze się na mnie lub coś w tym stylu.Lecz ona tylko oparła głowę o moje ramie i powiedziała
-Masz racje...
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę naszego domu.

___________________________________________________________________________________
I jak?Wiem ,że krótki ,ale taki miał być.W tym rozdziale chciałam przybliżyć o co poszło dziewczynom.Mam nadzieję że się podoba.Pod poprzednim postem było 6/7 komentarzy więc darowałam i już daję wam teraz rozdział (to tez z powodu długości rozdziału),ale teraz nie odpuszczę i dodam ten jeden komentarz więcej. :)
8KOM.=NOWY ROZDZIAŁ
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

WAŻNE!!!!!!!!
Jeśli chcecie być informowani koniecznie wpiszcie się w liście informowanych w zakładce o tym samym tytule.Jeśli masz konto tutaj wystarczy ,że wpiszesz w komie ,że chcesz być informowany/na ,a jeśli nie masz konta wpisz swojego TT:) Osoby ,które nie muszą się już wpisywać to:
-@chamskipodryw
-@wiki45619
oraz Ness Styles 
<3 Bo wiem ,że te osoby chcą być informowane.W zakładce "Informowani" będzie także lista ,kogo informuję.To zajmie tylko chwile.