środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 9 s.2 ~Nie wiem czy będzie chciała ze mną rozmawiać~

~Niall~

Jestem totalnym kretynem.Nie wiem czemu to zrobiłem.Po co jej to mówiłem?Walnąłem się na łóżko.W tym czasie ktoś lekko zapukał do mojego pokoju.
-Można?-po głosie poznałem że to Harry.
Sam nie wiedziałem czy się zgodzić czy nie ,ale z drugiej strony to z nim najlepiej się dogaduję.Czasami mu zazdroszczę.On jest w oczach fanek tym najlepszym, najprzystojniejszym.Ogólnie, każdy dostał jakiś przydział.Lou to ten śmieszny ,Li to ten dojrzały.Zayn to piekniś ,a Harry to podrywacz (choć nie wiem czy to się nie zmieni).No i jeszcze ja ten odmieniec.Irlandczyk i blondyn.Często docierały do mnie takie uwagi ze strony fanek ,które twierdziły że nie pasuję do grupy.Na szczęście mam chłopaków.Ale i tak krytyka zawsze do mnie docierała w jakiś sposób.Bez dłuższego rozmyślania powiedziałem
-Proszę.-może to on mi pomoże
-Napewno?-spytał chłopak wystawiając głowę zza drzwi.Przytaknołem na co Harry wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
-Stary ,co się stało?Jeszcze nigdy nie słyszałem żebyście się kłócili.-stwierdził ,siadając koło mnie
-Powiedziałem coś czego nie powinienem.-odpowiedziałem wzdychając i podniosłem się do pozycji siedzącej
-Nie ty pierwszy.-zaśmiał się niepewny ,ale widząc brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony odrzucił pomysł by dalej żartować-Każdemu się zdarzy.Jutro pogadacie i...
-I wszystko wróci do normy?-dokończyłem za przyjaciela-Nie sądzę.Nie jestem czy Monika wogóle, będzie chciała rozmawiać
Sam slyszaleś.
-Jeśli można spytać to co ty takiego powiedziałeś i kto to ta 'lafirynda'?-spytał zielonooki
-Chcesz tego słuchać?-spytałem nie chcąc zanudzać go
-Jasne.Może Ci jakoś pomogę?Więc dawaj.
-Zakochałem się.-rzuciłem prosto z mostu
-No dobra...Domyślam się że nie w Monice.Więc kim jest ta określona mianem 'lafiryndy'?-nie bylo co go okłamywać
-Selena.-powiedziałem cicho ,ale tak by usłyszał.Jego reakcja była dość ciekawa.Wstał jak wystrzelony z procy i zaczął się na mnie gapić.Minęło parę minut zanim się odezwał ponownie.
-W tej Selenie?-zapytał jakby chodziło o jakąś inną Selene
-Tak a znasz jakąś inną?-zapytałem retorycznie
-No nie, ale mniejsza z tym.Ważniejsza jest sprawa czemu powiedziałeś to Monice?!-jego głos coraz bardziej nasiakał niedowierzaniem jak i rozczarowaniem
-Sam chciałbym to wiedzieć.Może nie chciałem jej okłamywać?-w tym momencie do pokoju wparował Louis.
-Co tu się dzieje?-zapytał z wielkim bananem na twarzy
-Nic.
-Horan powiedział Monice ,że zakochał się w Sel.-odpowiedzieliśmy w tym samym momencie.Lou zamknął za sobą drzwi i usiadł na krześle przy stoliku nocnym.Jednocześnie z twarzy znikną banan a pojawiło się zaciekawienie.
-Ale stary kiedy, gdzie?Ona wie że ty?-marchewkowy nie umiał dobrze zadać pytania
-Chyba.-odpowiedziałem zgodnie z prawdą ,wzruszając przy tym ramieniem.
-Chyba?Stary.... zaczynasz mnie przerażać!Po tobie bym się tego nie spodziewał ,może po Lou czy Zaynie tak ,ale ty?I czemu 'chyba'?-Harry nie zdawał sobie sprawy ,że coraz bardziej podnosił głos
-Ty się przymknij ,bo niedosć że obudzisz dziewczyny to i pół miasta.-Lou groził Harry'emu palcem ,a potem wskazał nna mnie-A ty odpowiadaj.
-Co to przesłuchanie?-zapytałem
-Tak ,więc odpowiadaj.
-Pocałowałem ją, więc mogła się domyśleć.
-Ta...Kiedy?-zapytał pasiasty, a Harry zaczął lazić po pokoju
-Po seansie.Kiedy zanieśliście wszystkich,a mnie zostawiliście i spałem na fotelu.-Lou widząc moją mine zaczął się bronić
-Niall Ciebie najtrudniej było obudzić ,a nieść Cię i to jeszcze po schodach nie zamierzaliśmy.-zaśmiałem się ,ale kontynuowałem
-Przebudziłem się po 2,a w kuchni paliło się światło.Odruchowo wstałem i poszedłem zobaczyć co się dzieje.W kuchni siedziała Sel i piła herbatę.Nie wiem kto normalnie pije herbatę o 2 w nocy
-spojrzałem na chłopaków ,którzy słuchali uważnie ,więc mówiłem dalej-Powiedziała że nie może spać.Wytłumaczyła też ,że zanieśliście ją do gościnnego ,ona chciała iść ,ale wy jej nie daliście mówiąc ,że jest za późno.I tak zaczęła się rozmowa.Gadaliśmy o wszystkim i o niczym.Tak nam zleciało ,że skończyliśmy o 4.Kiedy stwierdziła ,że wraca do łóżka ,zatrzymałem ją i pocałowałem.
-A ona co?- zapytał loczek z takim zaciekawieniem jakby oglądał finał ulubionego serialu
-Co dziwne odwzajemniła.-stwierdziłem
-Dziwne?Ja Cię już nie rozumiem człowieku.Najpierw mówisz swojej dziewczynie ,że kochasz inną chociaż znasz ją dopiero od momentu kiedy pogodziła się z Demi.A później kiedy ją całujesz ,zamiast się cieszyć że odwzajemniła pocałunek ty zachowujesz się jakbyś był zawiedziony!-Lou stwierdził fakty ,choć co do jednego się pomylił
-Znam ją tyle co Harry ,Demi.
-Że co?-zapytał zdziwiony zielonooki-Gadałeś z nią na przyjęciu u Simona?
-Tak.Nie zrozum mnie źle Harry bo teraz Demi jest twoją dziewczyną ,ale kiedy tak tam rozmawiałem z Sel czułem ,że rozumie mnie lepiej niż Monika i że to o czym mówiła Perrie na jej temat jest głupim wymysłem jej i Demi.Potem jak zobaczyliśmy was na plaży ,jak Demi się z nią kłóci... Wtedy zrozumiałem że to prawda i ze względu na to że Demi była od tamtego czasu naszą znajomą, przestałem odpowiadać na wiadomości Seleny.Ale nigdy nie zapomniałem jak się czułem przy niej.-skończyłem swój monolog
-I pewnie kiedy Demi znów przyjaźniła się z Seleną poczuleś ,że nie musisz już tego ukrywać ze względu na przyjaźń.-dodał jeszcze pasiasty
-Właśnie...
-Wiesz za dużo Ci nie pomożemy.Musisz pogadać z Seleną.I dowiedzieć się co ona o tym sądzi.-Lou wstał i zaczął kierować się do drzwi ,zatrzymał się przy nich kiedy Harry się odezwał.
-Albo...Mogę dopytać się czegoś u Demi.Może Selena coś jej wspomniała.
-Dzięki.-posłałem loczkowi serdeczny uśmiech ,kiedy on też zaczął kierować się do drzwi
-Nie ma za co.Przecież przyjaciołom się pomaga.-odpowiedział marchewkowy i wyszedł z pokoju ciągnąc Harrego za sobą mówiąc 'Dajmy mu teraz pomyśleć'.Kiedy zamknęli drzwi od pokoju słyszałem również głos Harrego ,który powiedział 'Jednak wygodnie mu było na tym fotelu skoro tam wrócił'.Z każdym słowem trudniej było dokładnie usłyszeć co mówił ,ale ja usłyszałem całość.Parsknąłem śmiechem.Spojrzałem na zegarek była 22:25.Zeszło nam się...Nie leniwiąc się dalej poszedłem do łazienki ,umyłem się i wskoczyłem do łóżka oddając się krainie Morfeusza.
------------------------------------------------------
Przepraszam.Przepraszam.Przepraszam.Przepraszam.Przepraszam.Przepraszam.
Przepraszam za to że tak długo czekaliście na ten rozdział.Ale pisałam go na telefonie co dla początkującej mnie nie jest łatwe ;-/ Zwłaszcza że nie jestem zbyt cierpliwa.Bo porównując pisanie na klawiaturze komputerowej ,a na telefonie to dla mnie to jest jak dzień i noc, woda i ogień.Długość też jest zaskakująca.Ale pewnie i taka byłaby gdybym pisała rozdział na komputerze. Różnica byłaby taka że szybciej bym napisała go i zamiast 9 czytalibyście 10 lub 11.Jak widzicie rozdział jest cały napisany z perspektywy Nialla.Nie wiem może będzie jeszcze kilka całych rozdziałów z perspektywy innych bohaterów ,albo nie to zależy od was czy co jakiś czas chcielibyście rozdziały poświęcone innym bohaterom niż Demi i Harry.
Pozdrawiam ,przepraszam, nie daje limitu komów, bo nie wiem kiedy napiszę następny rozdział.Mam do napisania rozdział na drugiego bloga i już za nie caly tydzień zaczyna się rok szkolny.A teraz 3 klasa gim. czyli wycisk od nauczycieli ,którzy chcą przygotować do testu ;-/ Jeszcze raz przepraszam pozdrawiam i do zobaczenia.

piątek, 4 lipca 2014

Zawieszenie!!!

Jest mi bardzo przykro ,ale jestem zmuszona zawiesić blogi (oba) :( Przeprowadzam się i być może w nowym miejscu nie będę miała zasięgu internetowego bo przekaźnik (sieci w ,której mam internet) jest daleko :( Jak napisałam 'może' nie być internetu i nie wiem po prostu nie wiem czy będzie czy nie :( Wole dmuchać na zimne :( Bardzo was przepraszam ,ale jeśli się okaże ,że będę miała internet napiszę odpowiedni post ,ale jeśli nie ,to jednak będziecie poinformowani już dziś :/ Pozdrawiam ,życzę miłych wakacji:)
P.S. Jeśli mi się uda to może będę sobie wykupywała internet i z telefonu dodawała ,ale niczego nie obiecuję :(

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 8 s.2 ~Sally~

CZYTAĆ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!!!WAŻNE!!
 *DEMI*

Byłyśmy w centrum miasta.A konkretniej w naszej ulubionej kawiarence ,gdzie podają najlepszą kawę na świecie.Teraz odpoczywałyśmy po 2 godzinnym marszu po wszystkich sklepach w centrum handlowym.Każda z nas kupiła sobie koszulkę ze swoim imieniem.Ile było szukania.Najtrudniej było znaleźć koszulkę dla mnie i El.Ale jakoś się udało.Czekałyśmy właśnie na zamówioną kawę.Kiedy już dostałyśmy upragniony napój ,przypomniało mi się to o co miałam zapytać dziewczyn.
-Możecie mi coś powiedzieć o tej Sally?-zapytałam
-Wiedziałam ,że kiedyś o to zapytasz.Nie lepiej jak dowiesz się tego od niego samego?-niechętnie odpowiedziała El
-Podejrzewam ,że gdybym zapytała powiedziałby 'Stare dzieje' ,albo coś w tym stylu.Po tym jak zobaczyłam jego minę na jej widok ,jestem przekonana ,że tak by było.-odpowiedziałam,mając nadzieje że któraś jednak mi coś powie
-Spotykali się dwa lata temu ,jeszcze przed Taylor.-na samo jej imię dreszcze mnie przeszły ,ale słuchałam dalej wypowiedzi Dani-I to był chyba najkrótszy związek Harrego.Sally jest modelką.Jak spotykała się z Harrym dopiero zaczynała.Blondynka jest pusta jak snop słomy.Kolejna modeleczka szalejąca za sławą i kasą.Harry nie był aż tak bardzo zakochany jak w Taylor ,ale zabolało go to ,że gdy dostała kontrakt w Paryżu ,rzuciła go i poleciała na wybieg.Można powiedzieć ,że to cała historia.Wiesz dwa tygodnie to nie mogło wydarzyć się nic więcej.-dziewczyna skończyła ,a mi się zrobiło szkoda loczka.Prawie każda dziewczyna z ,którą chodził miała jakieś korzyści ,a on cierpiał.Z moich zamyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.
-Ale teraz ma ciebie i jest rozpromieniony.Jest chyba w najlepszej formie ,będąc w związku.
-Fakt Selena ma racje.Teraz jest w najlepszej formie.-potwierdziła El
-O Boże to wy?!- usłyszałyśmy piskliwy ,głos ,a ja go rozpoznałam ,to ten sam co wczoraj.Gdy się odwróciłam zobaczyłam tą samą dziewczynę o ,której była mowa kilka chwil temu
-Sally?-Danielle uśmiechnęła się sztucznie ,wstała i uścisnęła dziewczynę
-No ,a kto inny?-znów ten piskliwy głosik.
-Jeśli ona z nami usiądzie ,bardziej niż jej towarzystwa nie będę mogła znieść jej pisku.-powiedziała szeptem El powtarzając czynności Dani
-Mogę się przysiąść?- NIE NIE NIE mój cichy głosik ,krzyczał jak najgłośniej
-Ymmm.Yhmmm. Tak jasne siadaj.-powiedziała zagubiona Sel
-O ty jesteś Demi ,poznałyśmy się wczoraj!-zwróciła się do mnie ,a później do Sel- A ty?
-Jestem Selena.Przyjaciółka Demi.-powiedziała moja przyjaciółka i podała jej dłoń ,jak zwykle robi się przy powitaniu.Dziewczyna jednak zignorowała rękę Sel i usiadła pomiędzy mną ,a El.
-To opowiadajcie co u was się działo przez te dwa lata co?-zapytała blondynka z widocznym sztucznym entuzjazmem
-A wiesz nic ciekawego.-odpowiedziała szybko El ,na co ja głupia oczywiście zapytałam
-A u ciebie?Słyszałam ,że byłaś w Paryżu.- kiedy spojrzałam na El ona tylko kiwała do mnie głową ,że źle postąpiłam ,czego byłam świadoma.Coś czuję ,że to będą najgorsze minuty mojego ,życia.

                                ~15 minut później~ 
Zamknij się, zamknij się !!!!!!!Cichy głosik w mojej głosie ,krzyczał ,szkoda ,że jestem zbyt miła by jej przerwać.Terkotała już od 15 minut i ten dzióbek jej się nie zamykał.Żeby nie wyjść na nie miłe ,kiedy pytała czy rozumiemy ,czy wiemy o co chodzi przytakiwałyśmy tylko ,żeby mówiła szybciej i nie zajmowała się dodatkowo wyjaśnianiem co jest podawane w 'Paryskim śniadaniu' w hotelu jakimś tam ,bo szczerze wcale jej nie słuchałam.Czasem spoglądałam na zegarek ,czy rozglądałam się po kawiarence.
-No i dwa tygodnie temu zrezygnowałam.Przecież nie będę dawała się tak traktować!-chyba skończyła swój monolog.Dzięki Bogu!!!!!
-No tak masz racje!-powiedziałam ,żeby wyszło że ją rozumiem chociaż nie mam bladego pojęcia o co jej chodzi
-Dziękuję.W końcu ktoś mnie rozumie.-po 20 minutach słuchania jej piskliwego głosiku ,stwierdziłam ,że już nie wytrzymam dłużej i wymyśliłam jak się stąd wyrwać.
-O paczcie jest już po szesnastej!Chyba musimy wracać no nie dziewczyny?-zapytałam patrząc na każdą z nich ,a one tylko przytaknęły i zaczęły się zbierać.
-No miło było powspominać i posłuchać twojej ciekawej historii.No ,ale zawsze musi nastąpić koniec no nie?-Danielle uśmiechnęła się i już wszystkie zaczęłyśmy wychodzić ,gdy nagle z końca kawiarenki usłyszałyśmy jeszcze słowa blondynki
-To może jeszcze kiedyś się spotkamy co?-zaczęła nam machać ,ja odwrócona odmachałam jej i pokiwałam na tak.Kiedy dziewczyna się odwróciła i zaczęła coś robić przy telefonie ,ja popchnęłam dziewczyny ,by szybciej wychodziły zanim ta znowu się odwróci i zacznie ,coś do nas wrzeszczeć.
Kiedy już wyszłyśmy na zewnątrz ,pogoda się popsuła zamiast słońca zastałyśmy pochmurne niebo i dość silny wiatr.
-Zaraz zacznie padać.-stwierdziła Sel
-Tak ,chodźcie już.A ty jak jeszcze raz zadasz jej jakieś pytanie... Zabiję cię!-zwróciła się do mnie El
-Tak wiem ,już nigdy nie zadam jej żadnego pytania i ogólnie mam nadzieję że się z nią nie spotkam.-stwierdziłam
-Zapamiętaj!Sally nie zadaje się pytań ,gdzie odpowiedź może się rozwijać!Jeśli ona zacznie ,trudno jej będzie skończyć.-uprzedziła mnie Danielle
-Zapamiętam.Serio.To był najgorszy pobyt w tej kawiarence w moim życiu.-stwierdziłam i w tym momencie coś mokrego skapnęło na mnie z nieba
-No i świetnie zmokniemy!!!-krzyknęła Sel ,gdy z małego deszczu zrobiła się wielka ulewa ,jak to w lato bywa
-Serio?-zapytałam sarkastycznie.Dobrze ,że żadna z nas nie założyła szpilek czy tego rodzaju butów ,bo tym sposobem mogłyśmy pobiec do domu.Biegłyśmy przez jakieś piętnaście minut.Nie obyło się bez śmiechów.Każda z nas zaliczyła jedną wywrotkę na mokrej powierzchni.Rekordzistką była Sel ,która wywaliła się trzy razy.Dwa razy na zakrętach ,a raz chcąc skrócić sobie drogę i pobiegła przez trawnik.Kiedy już dobiegłyśmy do domu ,zaczęłyśmy się śmiać.Szczerze nie wiadomo z czego ,z tego ,że dobiegłyśmy czy z tego ,że przeżyłyśmy lub z tego jak wyglądamy.Każda z nas miała poplamione spodnie ,bo oczywiście każda z nas założyła jasne.Trzy z nas miały lekko potrzepane włosy.Jedyną dość normalnie wyglądającą osobą była El ,która miała włosy spięte w kucyk i zielone spodnie, ubrudzone na kolanie od trawy bo poszła na łatwiznę jak Sel.Szczerze nie wiem czemu czekałyśmy z wejściem do domu i tak byłyśmy całe mokre,ale lepiej było by się już ubrać w coś suchego.
-Wchodźmy , ja chce już coś suchego ubrać.-krzyczała Sel.Tak jak krzyknęła ,tak zrobiłyśmy.Lecz nie pomyślałyśmy o tym ,jak wejdziemy.Rzuciłyśmy się we cztery na drzwi.Nie chcielibyście widzieć jak to wyglądało.Tak jak wspomniałam nie pomyślałyśmy jak wejdziemy.Tak się rzuciłyśmy ,że wszystkie wpadłyśmy do domu z hukiem i mało co nie połamałybyśmy drzwi.Huk był taki ,że wszyscy zbiegli się do holu.Lou tak zbiegał ,że prawie by się wywalił na ostatnim schodku.Chłopacy i Monika patrzyli na nas z minami typu 'WTF?'.
Nie dziwiłyśmy się.Co wy byście zrobili słysząc huk ,a potem cztery dziewczyny leżące na sobie, przemoknięte, brudne i śmiejące się jak głupie do sera?No właśnie.Więc się im nie dziwcie.
-Was do końca pojednało?-zapytał Harry.My tylko odpowiedziałyśmy śmiechem.Jedyna mądra Monika z grupki widzów podeszła do nas i zaczęła pomagać nam wstać.W jej ślady poszedł Liam i Niall.
-Nigdy was więcej nie puścimy na zakupy!-powiedział poważnie Lou
-Przynajmniej razem.-dodał swoje 5 groszy Harry ,który razem z marchewkowym nie mieli zamiaru nam pomagać.-Zawsze ze wspólnych zakupów wracacie jeszcze bardziej jebnięte niż byłyście.-dokończył mój chłopak
-I to liczy się każdej z was.-Lou wskazał palcem po kolei jak leżałyśmy czyli na El,mnie,Sel i Danielle.
-Szczerze myślałem ,że przyjdziecie będziecie mokre od razu rzucicie się na łazienki , ubierzecie się i będziecie marudzić ,że nowe ciuchy są mokre ,ale takiego czegoś się nie spodziewałem.-zaśmiał się farbowany
-Ha ha ha bardzo śmieszne.-powiedziałam już bardziej ogarnięta, ale nadal mokra.Podeszłam do Harrego i walnęłam go w ramię.
-Tak to jest śmieszne.- zaśmiał się Liam
-Nie wiem jak wy dziewczyny ,ale ja idę się wykąpać i ubrać w suche rzeczy.-zaczęłam się wdrapywać po schodach
-Ja też.Albo nie zostanę jeszcze trochę tutaj i będę leżeć ,bo jestem zmęczona.Po tym maratonie.-lekko zaśmiała się El ,która leżała na podłodze plackiem ,w końcu leżała pode mną , Sel i Dani.
-Chodź tu ,już Cię zaniosę.-powiedział Lou ,biorąc dziewczynę na ręce
-Wiedziałam ,że zrozumiesz przekaz.-dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka i pocałowała go w policzek
Ja w tym czasie zdążyłam dojść do swojego pokoju.Pierwsze co to wybrałam ciuchy ,które były SUCHE.Chyba moim ulubionym słowem będzie 'suche'. Wybrałam najzwyklejszą koszulkę ,która była lekko za duża na mnie, dżinsy i zapinaną bluzę.Przez to ,że zmokłam do bielizny było mi naprawdę zimno.Poszłam wziąć ciepły prysznic.Po pół godzinie wyszłam z łazienki całkowicie odprężona.Choć cały czas było mi troszkę zimno.Kiedy weszłam do pokoju zauważyłam leżącego na łóżku Harrego.Podeszłam do niego i położyłam się obok niego.Chłopak objął mnie ramieniem.
-I co tam u ciebie?-zapytał całując mnie w czubek głowy
-Oprócz tego ,że spotkałam twoją byłą Sally i tego ,że zmokłam tak ,że biegnąc do domu zaliczyłam wywrotkę i teraz jest mi zimno ,to nuda.-zaśmiałam się
-Jak ci zimno to chodź tutaj do mnie.-loczek objął mnie mocniej i ocierał ręką o moje ramie by mnie rozgrzać-Ale czy ja dobrze zrozumiałem ,że spotkałaś Sally?
-Tak ,siedziałyśmy w kawiarence kiedy usłyszałyśmy jej piskliwy głosik.-na to zdanie chłopak zaśmiał się
-Tak pierwsze wrażenie robi dobre puki się nie odezwie.-tym razem zaśmiałam się razem z nim -Ale na pewno nie było to przypadkowe spotkanie.-dodał po chwili
-Czemu?-podniosłam głowę patrząc na chłopaka.Ten chciał odpowiedzieć ,ale usłyszeliśmy krzyki z sąsiedniego pokoju.
'-Serio?Wolisz ją ode mnie!!!!??? - był to głos Moniki.Razem z Niallem mają pokój na przeciwko naszego
-Monika ,to nie tak!!!- o coś się kłócili ,z Harrym wymieniliśmy spojrzenia i słuchaliśmy dalej
-A jak?No powiedz jak?- dziewczyna podniosła jeszcze bardziej głos ,słychać było ,że płakała
-Nie tak jak ty myślisz!- tym razem i chłopak podniósł głos
-Goń się ty dupku!Zrywam z tobą ,a ty idź do tej swojej lafiryndy!- po tym zdaniu ,usłyszeliśmy tylko trzask drzwi i jak ktoś zbiega po schodach.Kolejny trzask drzwi ,tym razem z dołu co wskazywało na to ,że osoba wyszła.Znów z Harrym wymieniliśmy spojrzenia.
-Pójdę sprawdzić co się stało.-powiedział chłopak i zaczął wstawać-Zaraz wrócę.-wyszedł z pokoju.
Słyszałam pukanie ,co świadczyło ,że Harry postanowił sprawdzić czy Niall w ogóle chce rozmawiać.Nie wrócił ,więc świadczyło to ,że farbowany wpuścił chłopaka do środka.Ciekawe o co poszło?Czy to możliwe ,że Niall zdradził Monikę?Po dwudziestu minutach nie mając nic do roboty zaczęłam robić się senna.Oczy zaczęły mi się przymykać ,aż w końcu zamknęły się na dobre.Odpłynęłam do krainy Morfeusza.
_________________________________________________________________________________________________________________
 Hahaha i macie kolejny ;)Zacznę od rzeczy organizacyjnych.Następny rozdział nie wiem kiedy będzie!Ponieważ jak wiecie ,pisze też drugiego bloga/opowiadanie.I ze względu ,że dzieliłam moją wyobraźnie i czas na pół ,bardziej zaniedbałam tamtego bloga.Oprawę ma niezbyt ciekawą ,bo to co zrobiłam na tamtym blogu to Bohaterowie, Prolog + 3 rozdziały.Nie złożyłam ,żadnych zgłoszeń na spisy ,żeby zdobyć czytelników , nie zamówiłam nagłówka/szablonu i tym podobne.Tak więc na tamtym jest ciemno jak nie powiem gdzie.Choć i tak jakoś zdobyłam bez tego 3 obserwatorów ;)Ale jednak ciachałabym tam troszkę rzeczy uporządkować.Tak więc mam zamiar zamówić ,te wszystkie rzeczy.Ale najpierw napisać tutaj kilka rozdział w przód.Jak napiszę zacznę porządkować wszystko tam.A jak będę tam porządkować i pisać rozdziały ,to tutaj nie będę się musiała martwić ,że jak powiedzmy dacie 5 komentarzy to ja nie będę miała jeszcze dla was tutaj rozdziału rozdziału.A zależy mi na tym opowiadaniu ,jak i również tamtym bo uważam ,że przedstawiam na obu ciekawe historie.Więc jeśli o organizacje chodzi ,to już wszystko.Mam nadzieję ,że mnie zrozumieliście.Bo w tłumaczeniu nie jestem zbyt dobra xD
Rozdział.Mam nadzieję ,że się podoba ;) Tak więc zostawiam ,wam rozdział i do zobaczyska :)
P.S. Jako ,że dzisiaj można uznać pierwszy dzień wakacji <3 Chciałabym wam życzyć pogodnych i jak najlepszych momentów spędzonych poza szkołą.Abyście mogli czytać rozdziały cali i zdrowi ,bez złamań ;)Letnich miłości i przyjaźni.I oczywiście jak najlepszych wakacyjnych przygód z przyjaciółmi ,rodziną czy nawet ze swoimi zwierzątkami <3
Pozdrawiam :-*****

czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 7 s.2 ~Nigdy nie zrozumiem kobiet~

*DEMI*

-Co ty tu robisz?-słyszałam głos Harrego
-Żadnego cześć ,czy coś w tym stylu kochanie?-usłyszałam drugi głos ,który z nikim mi się nie kojarzył.Postanowiłam wstać i zobaczyć co się tam dzieje.Szłam korytarzem w stronę drzwi w ,których stał chłopak.Objęłam go od tyłu ,wywijając głowę pod jego ramieniem tak ,aby mnie nim objął.I tak zrobił.
-Co się dzieje?-zapytałam.Spojrzałam na blondynkę stojącą przeciwko.Ubrana była w niebieską sukienkę.Patrząc po jej minie była lekko zniesmaczona ,a może raczej zawiedziona?Jak zawsze ciekawska ja, zadałam kolejne pytanie-Kto to?
-Jestem Sally.Była dziewczyna Harrego.A ty pewnie jesteś tą obecną, Demi tak?-dziewczyna powiedziała wyciągając rękę oraz z sztucznym uśmiechem na twarzy ,ja będąc miłą uścisnęłam dłoń i również z uśmiechem odpowiedziałam
-Tak to ja.Miło Cię poznać.Rzadko poznaje się byłe swojego chłopaka.Może wejdziesz?-zapytałam ,choć widząc minę chłopaka mogłam tego nie mówić
-Nie, nie.Chciałam się tylko przywitać.Wczoraj przyleciałam z Paryża.A po za tym nie chciałabym wam przeszkadzać ,bo jak widzę macie wieczór filmowy.-dziewczyna lekko zajrzała w głąb domu.Uśmiechnęła się i zwróciła się do Hazzy- Może kiedyś się umówimy i powspominamy.W końcu nie widzieliśmy się 2 lata.
-Może...-odpowiedział zielonooki ,nie wiem czemu ale przez zaciśnięte zęby
-Do zobaczenia.-blondynka pisnęła i odwróciła się maszerując do swojego różowego samochodu
-Czy ona ma różowy...?-nie dokończyłam bo mój chłopak mi przerwał
-Samochód?Zapytaj czego ona nie ma różowego.-zamknął drzwi
-Nigdy o niej nie wspominałeś.-stwierdziłam ,kiedy szliśmy krótko przez korytarz do salonu
-Bo nie ma co o niej wspominać.Możemy spędzić ten wieczór miło na oglądaniu filmów z paczką?-zapytał zmieniając temat i gasząc światło.Nikt o nic nie pytał ,bo chyba słyszeli rozmowę.Usiadłam na podłodze pod kanapą na ,której siedziała Dani z podwiniętymi kolanami i przytulająca się do Liama.Obok mnie usiadł Harry i mogliśmy zaczynać.
Cały wieczór minął wspaniale.Obejrzeliśmy 2 komedie, 2 horrory i 1 obyczajowy film.Jedliśmy pizze ,jak wiadomo najwięcej zjadł Niall.Nie obyło się bez wojny na poduszki i żarcie.Oczywiście wszystkie bitwy zaczynał nie kto inny jak Lou.Teraz leciała jakaś kolejna komedia.Ja siedziałam na tej podłodze wtulona do Harrego ,który już dawno zasnął.Nie jedyny ,razem z nim poszli spać wszyscy oprócz mnie,Sel i El.Ale ja też powoli odpływałam.Moje powieki stawały się coraz cięższe i cięższe,aż w końcu opadły ,a ja popłynęłam do świata Morfeusza.

Obudziły mnie promienie słońca, które akurat wybrały moją twarz.Nie wiem jakim cudem ,ale leżałam teraz w swojej sypialni.Co prawda w wczorajszych ciuchach ,ale na wieczór ubrałam swój ulubiony dres ,więc nie ma tragedii.Nawet dobrze się w nim spało.Kiedy podniosłam się z łóżka zauważyłam ,że nie leżałam sama.Obok skręcał się loczek ,który uciekał przed słońcem jak wampir.Zaśmiałam się cicho ,podeszłam do okna i spuściłam rolety ,tak by nie denerwowały chłopaka.Jak za dotknięciem różdżki chłopak uspokoił się.Ja poszłam do łazienki ,biorąc wcześniej ciuchy.Wzięłam dość długi prysznic.Umyłam włosy ,nie suszyłam ich suszarką nie chcąc budzić zielonookiego.Kiedy wyszłam już w ciuchach i ręcznikiem na głowie ,chłopak tak jak podejrzewałam spał.Wyszłam cicho z pokoju.Zeszłam na dół ,gdzie siedziała El, Dani i Sel.
-Hej ,reszta śpi?-zapytałam dziewczyn
-Haha większość Liam poszedł po zakupy.Lou bierze kąpiel.Reszta najprawdopodobniej gnije jeszcze w łóżkach.-zaśmiała się El
-Wie ,ktoś może jak się znalazłam w swojej sypialni?Bo z tego co pamiętam to zasnęłam tutaj w salonie.-podeszłam ,a Dani podała mi kubek świeżej kawy
-Tak ja tez tak miałam.-zaczęła El- Lou powiedział ,że on Zayn i Liam przebudzili się po trzeciej i wszystkie pozanosili do pokoi ,jedynie zostawili Nialla bo powiedzieli ,że za bardzo się spasł i jest za ciężki-zaśmiałam się i spojrzałam w kierunku fotela ,gdzie rzeczywiście spał farbowany.
-To widzę ,że uznali ,że Harry jest lżejszy?-zaśmiałam się
-Coś ty!Jego obudziliśmy jak robiliśmy mu kawał z bitą śmietaną!-zaśmiał się Lou ,który właśnie wszedł do kuchni i pierwsze co to oczywiście uściskał swoją dziewczynę
-Jak słodko!-pisnęłam ,sama nie wiem czemu.Taki odruch.
-O Boże!-lekko podniosła głos Sel
-Co?-zapytała przestraszona Dani ,myśląc ,że coś się jej stało
-Demi ,co Ci się stało?Gdzie twój tekst typu 'Fuu...' czy 'Rzygam tęczą' ?-zaśmiała się przyjaciółka
-Nie strasz następnym razem!-zbeształa ją Dani
-Sorki.-odpowiedziała szybko i wróciła do mnie- No ,ale powiedz co Ci się stało?
-Miłość zmienia wszystkich!-stanął w mojej obronie Lou , na co ja się zaśmiałam i dodałam coś od siebie
-A co to już nie można powiedzieć czegoś w tym stylu?Ja stwierdzam tylko fakty!Patrz na nich ,czy nie są słodcy?-zapytałam Seleny
-Jesteśmy!-stwierdził Lou ciesząc się jak dziecko
-A najbardziej słodka jest jego skromność!-zaśmiałam się i lekko walnęłam go w ramię przechodząc obok niego
-Ał!To bolało!-zaczął krzyczeć
-Jak dzieci!-zaśmiała się Dani
-Dobra mam pomysł może jakiś wypad na miasto?-zapytałam
-Ale tak wszyscy?-zapytał marchewkowy
-Akurat tu mi chodziło o taki dziewczęcy wypad na miasto.-odpowiedziałam patrząc na dziewczyny
-Ja jestem za!-odpowiedziała El odklejając się od chłopaka
-Ja również.-dodała Sel
-A ty Dani?-zwróciłam się do dziewczyny pełna entuzjazmu
- A jak myślisz?-uśmiechnęła się ,co oznaczało 'tak'
-To co idziemy się przygotować i o 13:30 tutaj?-zapytała Sel
-To widzimy się za pół godziny.-krzyknęła El ,która była już w połowie schodów
-Szybka jest.-stwierdziłam ze zdziwieniem ,w jak krótkim czasie potrafi przejść z kuchni do swojego pokoju pokonując przy tym błyskawicznie schodki
-Człowieku powiesz jej 'idziemy na zakupy' to od razu biegnie się ubrać i już stoi przy drzwiach.-zaśmiał się chłopak dziewczyny
-Dziwisz się każda dziewczyna lubi zakupy.-powiedziałam oburzona
-Po co wam masa ciuchów?I tak w każdym chodzicie raz czy dwa i tak w kółko zakupy,zakupy,zakupy... Później stoicie przed tą szafą i 'W co ja mam się ubrać?' -Lou zaczął się naśmiewać i scenę z szafą zaczął prezentować na lodówce , na co ja się zaśmiałam.Zauważyłam również ,że Sel i Dani zniknęły.Pewnie poszły się przebrać.Tym samym w kuchni zostałam tylko ja i Lou
-Nie naśmiewaj się!-powiedziałam udając oburzoną ,choć wiedziałam ,że ma racje
-Ale taka jest prawda!-podszedł do mnie i zaczął łaskotać
-Przestań!!!-wierciłam się na krzesełku i krzyczałam ,aby przestał po jakiś piętnastu sekundach przestał
 -Nigdy was nie zrozumiem.-stwierdził po chwili chłopak
-Was czyli?-nie miałam pojęcia o czym mówi
-Kobiet.-powiedział szeptem
-Czemu mówisz szeptem?-również powiedziałam szeptem
-Bo mówią ,że tylko ja potrafię zrozumieć kobiety ,a ściany mają uszy.Nie chce stracić mojej pozycji.-ja pękłam ze śmiechu.Chłopak wydawał się być poważny ,ale już wystarczająco go poznałam jak i jego poczucie humoru
-A zdradzić ci nasz sekret?-zapytałam również udając poważną tak jakbym miała przekazać mu wiadomość wagi państwowej, na co chłopak pokiwał twierdząco głową - Chodzi o to ,że nie wiemy czego chcemy.-widząc jego minę wybuchłam wielkim śmiechem.Po chwili jednak odpowiedział
-Po dłuższych przemyśleniach.-zrobił przerwę-To by miało sens.-na co znowu się zaśmiałam
-Wiecie co?-oboje spojrzeliśmy na schody gdzie stała El -Jak tak się przyglądam zachowujecie się jak jakieś rodzeństwo.
-Długo tu stoisz?-zapytał Lou udając przerażenie
-Tak kochanie i znam twój sekret.-zaśmiała się dziewczyna podchodząc do chłopaka i dając mu buziaka w policzek
-Co do twojej tezy ,stwierdzam ,że jesteśmy takim mentalnym rodzeństwem.-zaśmiałam się
-Tak ,mamy taki sam poziom inteligencji i poczucia humoru-dopowiedział marchewkowy
-Ej!-zwróciłam mu uwagę
-No fakt ja jestem mądrzejszy i zabawniejszy od ciebie.-ja tylko pokazałam mu język.Zbliżała się już 13:30
-Dobra ja idę tylko po telefon i zaraz wracam.-powiedziałam już podchodząc do schodów.Minęłam w przejściu Dani i Sel.Weszłam do pokoju ,gdzie roleta była już odsłonięta, co wskazywało na pobudkę loczka.Z łazienki usłyszałam odgłosy wody z prysznica ,co dodatkowo potwierdziło ,że chłopak wstał.Zaczęłam szukać telefonu, ale nigdzie go nie było.Pod poduszką, pod łóżkiem nigdzie!
-Czego szukasz?-usłyszałam głos mojego chłopaka ,kiedy spojrzałam w jego stronę był w samych spodenkach i ręcznikiem wycierał mokre włosy
-Telefonu.Nie widziałeś go gdzieś?-zapytałam z nadzieją
-Wczoraj po południu rozmawiałaś z kimś przez telefon przy oknie ,może zostawiłaś na parapecie?-odpowiedział zielonooki.Podeszłam do okna i znalazłam zgubę.
-Jest!-podbiegłam jeszcze do loczka i namiętnie go pocałowałam- Kochany mój!
-Idziesz gdzieś?-zapytał zaciekawiony i to bardzo
-Tak 'babski wypad na miasto' a co?-zatrzymałam się w progu pokoju
-Nie tak pytam.Miłej zabawy!-powiedział chłopak rzucając się na łóżko
-Dziękuję ty też baw się dobrze.-powiedział i zbiegłam po schodach ,na dole już wszystkie czekały tylko na mnie (jak zwykle zresztą).
-No to ruszamy!-krzyknęła El i tak jak powiedziała tak zrobiłyśmy.Czas wyjść na miasto!
 ________________________________________________________________________________________________________________
 Witam! Oto rozdział.Wstawiam dzisiaj bo jestem tak podekscytowana nowym teledyskiem Demi ,że wstawiłam <3 Jak wam się podoba 'Really Don't Care' ?Moim zdaniem jest to drugi ulubiony teledysk (jeśli chodzi o przekaz). Pokazuje ,że trzeba być tolerancyjnym <3 https://www.youtube.com/watch?v=OJGUbwVMBeA  Dobra A co do rozdziału....Taki może troszkę przesłodzony ,ale wcześniejsze były dość drętwe ;)Troszkę przesłodzony i troszkę z humorem :)Za błędy przepraszam!Mam nadzieję ,że się podoba.A i jeszcze jedno :) Jak się podoba nowy wygląd bloga?Tylko szczerze mówcie ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
5KOM.=NASTĘPNY ROZDZIAŁ

środa, 25 czerwca 2014

Dziękuję! + Info co do następnego rozdziału!

Już niedługo będę mogła się cieszyć z 3000 wejść!!!!Bardzo jestem wam wdzięczna.Bo to tylko dowodzi ,że podoba wam się to opowiadanie<3Czyli jednak moje wypociny ,ktoś czyta ;)Chociaż ostatnio coś słabo z waszymi komami :/ W ostatnim rozdziale poprosiłam 7 komentarzy za kolejny rozdział ,na co od 20 dni są tylko 2 :? Może to troszkę na was za dużo :( Teraz zmieniłam na 5 ,więc pozostają wam 3 :D To chyba nie dużo skoro jest tu 5 obserwujących :) Pozdrawiam :**** I do zobaczyska przy kolejnym rozdziale!!!Który już jest napisany ,tylko czeka na 3 komy!!!!

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 6 s. 2 ~Nie jestem wart być dla Ciebie kimś ważnym~

*DEMI*
Siedziałam teraz na łóżku w ulubionej piżamie o ile można to tak nazwać.Miałam na sobie bieliznę i jedną z koszulek Harrego.Dziś o dziwo spałam spokojnie.Nie miałam problemów ze spaniem jak przez ostatni tydzień.Może to ze względu na wczorajsze odkrycie.Na samą myśl o tym zaśmiałam się i od razu zakryłam ręką usta ,by nikogo nie obudzić.Spojrzałam na zegarek w telefonie była 6.43.Tak pewnie połowa ludzi śpi.Tak połowa.Porannymi ptaszkami są Liam ,Louis ,Danielle i Monika.Więc całą resztę podejrzewam ,że jeszcze smacznie chrapie w poduszkę.Podniosłam się z łóżka i ziewnęłam rozciągając się przy tym.Spojrzałam za okno gdzie pogoda nie była najlepsza.Mżawka.Szarość.Tak można było określić krótko dzisiejszą pogodę.Nie przejmując się tym za bardzo podeszłam do szafy.Wzięłam najprostszy zestaw jaki mogłam czyli czarne rurki, białą zwiewną bluzkę na krótki rękaw do tego białe converse.Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic.Ubrałam się w przygotowane rzeczy i bardzo lekko się pomalowałam.Włosy związałam w kucyka.Kiedy wyszłam z łazienki było w pół do ósmej.Nie robiąc dużo hałasu zeszłam na dół by zjeść śniadanie i wypić poranną kawę.Schodząc spodziewałam się ,że ktoś będzie na dole.Jednak się pomyliłam.Nie było ,żadnej żywej duszy.Co w tym domu było dziwne.Dla jednych dzień zaczynał się od 6 ,a dla drugich od 10.Weszłam do pustej kuchni.Wstawiłam wodę na kawę.Z lodówki wyjęłam mleko.Otwierając po kolei szafki w końcu znalazłam płatki.Nie to ,że nie znałam kuchni ,tylko Niall zawsze przekłada je w inne miejsca.Nie brnąc dalej w ten temat z kolejnej szafki wzięłam miskę.Wsypałam płatki ,wlałam mleko i w tym momencie czajnik kliknął dając znać ,że woda jest już gotowa.Wzięłam kubek, wsypałam półtorej łyżeczki kawy na koniec zalewając wodą.Już miałam siadać i spożywać 'najważniejszy' posiłek dnia ,gdy uderzyła mnie fala zimnego powietrza.Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.Chcąc sprawdzić co jest przyczyną zimna zaczęłam kierować się do salonu.Zastałam w nim otwarte drzwi na taras.Podeszłam najciszej jak się da ,choć ktoś kto był na tym tarasie już mnie pewnie usłyszał po lekko skrzypiącej drewnianej podłodze.Gdy wyszłam na taras widok jaki zastałam był trochę zaskakujący jak dla mnie.Na ławce siedział Harry,a raczej należałoby powiedzieć ,że śpi.Kiedy spał wyglądał tak spokojnie.Był ubrany podobnie do mnie czarne rurki i biały T-shirt.Wzięłam koc ,który leżał na stoliku od razu przy wejściu.Podeszłam tak by go nie obudzić i przykryłam go.Kiedy się odwróciłam i miałam zamiar wrócić do kuchni chłopak się odezwał na co ja znowu się odwróciłam twarzą do zielonookiego.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.Przecież nie dałabym ci tu zamarznąć.-odpowiedziałam lekko się do niego uśmiechając
-A powinnaś.-chłopak poprawił się siedząc teraz trochę wygodniej i spojrzał na mnie
-Nie powinieneś tak mówić...- nie dokończyłam bo chłopak mi przerwał
-Powinienem.Ty tyle razy mi pomogłaś ,a ja Ci się odpłaciłem tym ,że kiedy potrzebowałaś mnie najbardziej wywołałem sprzeczkę i się pokłóciliśmy.-w jego oczach było widać ból
-To nie tylko twoja wina ,że się pokłóciliśmy.Moja też.Gdyby mi coś nie odwaliło nie byłoby tej sytuacji , tej kłótni.I nie wiem co znaczy ,że tyle razy Ci pomogłam.Raczej nie pomogłam tylko zawaliłam.-powiedziałam siadając koło chłopaka
-Wiesz ,że są dzisiaj dwie rocznice?-chłopak spytał patrząc na swoje nogi i lekko się uśmiechając
-Rok temu się poznaliśmy na imprezie na plaży.-na samą myśl się uśmiechnęłam-Ale o co chodzi z drugą?
-Pamiętasz co mi wtedy powiedziałaś?-zapytał patrząc mi teraz w oczy ,a ja pokręciłam tylko przecząco głową-Powiedziałaś ,że jeśli będę chciał pogadać to mam się zgłosić do Ciebie i zapytałaś czy możesz mi w jakiś sposób pomóc.
-Ale co to ma wspólnego...-nie dokończyłam
-Od roku dzięki tobie nie pojawiają się kolejne rany na nadgarstkach.-chciałam coś powiedzieć ,ale chłopak widząc to nie dał sobie przerwać-Pewnie nawet nie wiesz czym mi pomogłaś.Pomogłaś tym ,że mimo to że znaliśmy się pięć minut to ty zdążyłaś dostrzec to co inni przez całą znajomość nie mogli.-ja po prostu się popłakałam sama nie wiedząc kiedy.Poczułam tylko jak słona ciecz spływa po policzkach.Chłopak otarł łzy z mojego policzka i zaczął poprawiać włosy ,których nie wzięłam do kucyka.-Nie jestem wart być dla ciebie kimś ważnym.-mówiąc to chciał wstać lecz przeszkodziłam mu łapiąc go za rękę ,popatrzył na mnie ze zdziwieniem.W jego zaszklonych  oczach było widać ból
-Nie mów tak.Jesteś tego wart rozumiesz.-powiedziałam to bardziej płacząc -I jesteś dla mnie ważny i nic tego nie zmieni rozumiesz?
 -Demi...Ja...-chłopak nie wiedział co powiedzieć.Patrzyliśmy na siebie przez co najmniej kilka minut ,ale czułam jakby to trwało lata.W końcu Harry przybliżył tak ,że czułam jego oddech na sobie.Był nie pewny.Nie czekając dłużej złączył nasze usta w pocałunku.Był delikatny.Przeszedł mnie dreszcz.Nie wiem czy był on spowodowany tym że siedziałam w krótkim rękawku czy to z emocji.Ale się nie odsunęłam.
 -Przepraszam.Przepraszam , że zamiast ci pomagać wolałem się kłócić.-Harry przerwał pocałunek
-A ja Ci wybaczam, ale czy ty mi wybaczysz?-zapytałam przytulając się do chłopaka
-Co mam ci wybaczyć?
 - To że jestem głupia,przewrażliwiona i że cię nie słuchałam.
 -Wszystko wybaczone. I po za tym ładnie wyglądasz. -chłopak lekko się zaśmiał i mocniej uścisnął.-Chodź do domu bo widzę ,że ci zimno.
-Za to Cię kocham.Zawsze wiesz co chcę.-zaśmiałam się i pociągnęłam chłopaka w stronę drzwi.

*SELENA*

Szłam teraz do Demi.Muszę z nią pogadać.Znaczy nie muszę ,ale chcę.Pamiętam jak w dzieciństwie przychodziłyśmy do siebie prawie codziennie.Nie było dnia bez odwiedzin.Czasem mi nawet tego brakuje.Teraz obie dzielimy czas między pracę w studiu , koncerty, spotkania i dla przyjaciół prawie wcale czasu nie mamy.To jest strasznie męczące.Czasem chciałabym się wyłączyć wziąć popcorn, ubrać się w luźne ubrania , włączyć film i siedzieć tak w towarzystwie przyjaciół.O i to jest myśl!Dziś chyba nikt z nas nie ma nic do roboty.Właśnie doszłam do drzwi domu przyjaciół.Nie pukałam i tak wiedziałam ,że zanim ktoś przyjdzie mi otworzyć zdążę iść do domu i wrócić.Każde z nich ma super zapłon.W holu zdjęłam buty i moją skórzaną kurtkę.Gdy doszłam do salonu było cicho.Wyjechali gdzieś?Nie o tej godzinie?Była za dwadzieścia ósma.Niemożliwe ,żeby spali jeszcze.Przynajmniej Demi czy Liam.W tym momencie usłyszałam ,że ktoś jest w kuchni.Gdy tam doszłam zastałam Nialla jedzącego płatki.
-Cześć...-przywitałam się choć można stwierdzić ,że również się pytałam
-O cześć.Co taka zdziwiona?-odpowiedział blondyn uśmiechając się od ucha do ucha
-Nie no wiesz bardziej spodziewałam się Liama albo Demi o tej godzinie na nogach.-powiedziałam trochę niepewnie
-Co ja?-właśnie do kuchni weszła moja przyjaciółka ,ale nie sama.Trzymała za rękę Harrego.
-O już widzę ,że gołąbeczki pogodzone.-powiedziałam siadając na blacie
-Tak.-dziewczyna przerwała podejrzliwie zerkając na farbowanego-Niall to są moje płatki?
-Może.Nie wiem.Jak zszedłem stały przygotowane.-na tą odpowiedź Demz tylko pokręciła głową i wróciła do rozmowy ze mną
-A Ciebie co do nas sprowadza?
-Nie nic przyszłam pogadać bo nudzi mi się i kiedy tu tak szłam wpadłam na pomysł.-powiedziałam uradowana
-No na jaki?Słuchamy.-powiedział Harry tuląc od tyłu Demz
-Rzadko kiedy spotykamy się tak razem i Demi pamiętasz jak w dzieciństwie robiłyśmy sobie takie coś ,a la piżama party?
-Co zamiast piżam ubierałyśmy się w luźne ciuchy , brałyśmy popcorn ,żelki, cole i robiłyśmy sobie noc filmów albo grałyśmy w butelkę?-zapytała przyjaciółka ,a w jej oczach zobaczyłam iskierkę tak jak za dawnych czasów
-O to właśnie mi chodziło.-powiedziałam uradowana -To co zgadzacie się?
-Pewnie!-powiedział Lou ,który właśnie zszedł na dół ,a za nim cała reszta
-To co wieczór mamy załatwiony?-zapytał Liam
-Na to wygląda.-powiedziała El
-To teraz grupowanie!-powiedział Niall uradowany
-Jakie grupowanie?-zapytałyśmy razem z Demi
-Chłopacy mają taką tradycję można już rzec ,że jeśli szykuje się jakaś impreza ,czy takie spotkanie jak dzisiaj, robią grupy.Każda grupa ma inne zadanie jedna odpowiedzialna jest za muzykę ,następna za jedzenie i tak dalej.-uświadomiła nam to Danielle ,która właśnie zrobiła dla wszystkich kawę
-To tak ja będę grupował.-powiedział dumny Lou
-Czemu ty?-zapytał oburzony Niall
-Bo jestem najstarszy i się zapchaj tymi płatkami.-powiedział wskazując na miskę z płatkami ,farbowany zrobił tylko oburzoną minę i wrócił do konsumowania śniadania-Więc tak ,ja i El pojedziemy po prowiant ,bo i tak mamy do załatwienia coś na mieście.Liam załatwisz filmy.Dani ,Demz ,Sel i Monika zajmiecie się wystrojem ,czyli w tym przypadku zniesiecie wszystkie poduszki,koce i tak dalej ,żeby było przytulnie.(xD) Harry i Niall jak przyjedziemy z jedzeniem to je przygotujecie.A no i jeszcze ,ktoś musi zadzwonić po Zayna i Perrie.O ile mogą.
-Ja mogę zadzwonić do Happy.-zgłosiła się na ochotnika Demi
-No i dobra wszystko załatwione.Teraz macie czas dla siebie.Piżama party zaczynamy o 19.00!-krzyknął na cały dom marchewkowy
-Coś a la piżama party.-poprawiłam go
-COŚ A LA PIŻAMA PARTY ZACZYNAMY O 19.00!- krzyknął chłopak poprawiając się na co wszyscy parsknęli śmiechem
                                 
*HARRY* 
~wieczór~

-No to co oglądamy najpierw?-zapytał Lou trzymając w jednej ręce pudełko z filmem "Dorwać byłą" ,a w drugiej "Nienarodzony"
-Nie wiem wybierz coś ,choć można zacząć od horroru.-krzyknąłem przez całą kuchnię ,w której działy się nieziemskie rzeczy ,na podłodze walała się mąka można było tez nadepnąć na roztłuczone jajko
-Dobry pomysł!-krzyknęła Perrie pomagając Sel i Monice w przestawianiu w salonie tak by wszyscy się pomieścili i rozrzucaniu poduszek by było miękko
-Dobra pizze w piekarniku ,popcorn porozsypywany do misek tak samo jak chipsy i reszta ,picia mrożą się w lodówce ,chyba wszystko gotowe.Można zaczynać ,albo nie!-krzyknęła nagle Demz- Mamy jeszcze pięć minut więc można lekko tu ogarnąć.
-Daj sobie spokój ,chociaż dzisiaj.Jeśli chodzi o porządek czasami jesteś jak Liam.-podszedłem do dziewczyny i pocałowałem w policzek
-No dobra zaczynajmy!!!-krzyknął Lou na co wszyscy zaczęli szukać miejsca dla siebie ,kiedy wszyscy już się usadowili ,ktoś musiał wstać i wyłączyć światło ,a że siedziałem najbliżej padło na mnie.Wstałem i podszedłem do włącznika ,kiedy zgasiłem owe światło ktoś zapukał do drzwi.Spojrzałem zdziwiony na resztę na co Liam wzruszył ramionami ze zdziwieniem na twarzy.
-Udawajmy ,że nas nie ma.-powiedział cicho Lou na co wszyscy powstrzymywali śmiech
-Przestań co może się stać ,chyba że kogoś z rodziny zaprosiliście.-spojrzałem na wszystkich po kolei ,na co każdy przecząco kiwał głową powstrzymując śmiech.Bez dłuższego namysłu podszedłem do drzwi.To kogo zobaczyłem za drzwiami było nie do opisania.
-Co ty tu robisz?-zapytałem dziewczyny
-Żadnego cześć ,czy coś w tym stylu kochanie?-powiedziała blondynka uśmiechając się sztucznie
_____________________________________________________________________________________________________________
Cześć i czołem miśki :) I jak wrażenia?Jak myślicie ,kto stał po drugiej stronie drzwi?Co to za blondynka?
Jestem ciekawa czy zgadniecie ;)Pewnie Ci co czytają uważnie się domyślą ;)To tak dłużej nie piszę bo po co ;)Rozdział w miarę chyba nie za długi nie za ,krótki xD Zapraszam na mojego drugiego bloga :) Pozdrawiam kika :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 
5 KOMENTARZY =NOWY ROZDZIAŁ 
1 KOM.= JEDEN POWÓD DLA KTÓREGO PISZĘ <3

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 5 s. 2 ~Nie wszystko co wspaniałe trwa wiecznie~

*DEMI*

7 dni.To już tydzień odkąd się pokłóciliśmy.Nie wiem jak to się stało.Od 7 dni siedzę w pokoju i płaczę.Harry to pierwszy chłopak dla ,którego wylałam tyle łez przez kłótnie.Nie wiem co o tym myśleć.Jestem załamana.Nie tylko ja.Fanki na Twitterze piszą #HemiWeAreWithYou. Tak od początku naszego związku nazywają nas Hemi. Pewnie chcecie wiedzieć co się stało, że piszą już hostangi(nie wiem jak się to pisze :( ).Otóż pokłóciliśmy się z mojego powodu.Jak zwykle.Otóż było to tak.Już od jakiś 2 tygodni jest między nami spięcie.Po tych moich wymysłach ,że ktoś mnie śledzi i tak dalej ,puściły nam nerwy.Zaczęło dochodzić między nami do kłótni.Kłóciliśmy się o wszystko.Dosłownie.O to ,że może mnie trzeba wysyłać z obstawą do sklepu.Nie dziwie mu się sama pewnie bym nie wytrzymała ze sobą.Już i tak długo wytrzymywał.Nie wytrzymuje już tego ,a co dopiero on.Teraz mamy ciche dni.Jedynie to co razem robimy to śpimy i jemy posiłki.Tak to jest między nami jakaś bariera.Czasami mam już tego dość i chciałabym podejść do niego i po prostu się w niego wtulić.I mogłabym to zrobić ,ale jakaś nie znana mi siła mówi 'NIE' a ja jej słucham.Nie wiem czemu.Leżę teraz tak na łóżku i gapie się w sufit.Nie mogąc już tak dłużej ,ubrałam krótkie miętowe spodenki , białą bokserkę i na nogi założyłam baleriny.Jest lato i mimo ,że jest 20.34 to jest ciepło.Co ja mówię gorąco.A przecież w Londynie często takie coś się nie zdarza ,więc będę korzystać.Zaczesując włosy w koński ogon zeszłam na dół ,gdzie w salonie siedzieli Harry,Niall, Liam i El.Oglądali jakiś teleturniej.W środku tygodnia rzadko trafia się coś wartego obejrzenia.Lou coś gotował w kuchni.A Danielle pisała coś na laptopie w jadalni.Czyli wieczór jak każdy inny.Kiedy przechodziłam koło fotela na ,którym siedział zielonooki ,czułam jego krótki ,ale mocny wzrok na sobie.Podeszłam do wieszaka na ,którym wisiała moja ulubiona miętowa apaszka.Przewiesiłam ją na szyi ,co zwróciło uwagę Lou.
-Idziesz gdzieś?-po jego pytaniu ,spotkałam się ze spojrzeniem Liama ,El ,Harrego i Dani.Niall nadal był zainteresowany teleturniejem i wcinaniem popcornu.
-Tak.-odpowiedziałam szybko ,by ukryć moją nie pewność
-Gdzie o tej godzinie?-odezwał się tym razem Li
-Przejść się ,a co?-spytałam dość zdziwiona ,nie jestem przecież dzieckiem tak
-A będziesz szła koło sklepu?-zapytał z kuchni Lou
-Może ,a coś potrzebujesz?
-Marchewki.-odpowiedział radośnie
-Po co Ci marchewki?-zaśmiałam się lekko
-Piekę ciasto ,a zapomniałem ,że się skończyły.No znaczy prawie bo są jeszcze dwie ,ale to nie wystarczy.
-Co ty masz z tymi marchewkami co?-zapytałam śmiejąc się pierwszy raz od tygodnia
-O co Ci chodzi?-odpowiedział pytaniem na pytanie
-O ten tramwaj co nie chodzi.No wszystko co robisz w kuchni musi być z marchewką, codziennie jesz marchewkę , wymieniać dalej?Co jest w niej takiego ,że ją tak ubóstwiasz?
-Są takie pomarańczowe ,słodkie , mają fajny kształt...
-Dobra już koniec ,mi wystarczy idę po te marchewki.... - zaśmiałam się ,a wszyscy słuchający tej przedziwnej rozmowy o marchewkach ,zajęli się dalszym oglądaniem czegoś w telewizji.Gdy już miałam zamykać drzwi zerknęłam na Harrego ,który w tym samym momencie spojrzał się w moją stronę.
                                                         
                                                               *************

Szłam już tak z dziesięć minut.Nie chciałam się spieszyć.I tak moim pierwotnym planem było pójście na spacer ,a nie do sklepu.Ale czemu nie można tego połączyć ,tak?Szłam przez park.Moje już dłuższe włosy latały w tą i we w tą.Lubiłam takie momenty ,kiedy szłam nie ważne gdzie nie ważne przez co.Liczy się to ,że idę i mogę pomyśleć o wszystkim nie zważając na godzinę.Moim jedynym towarzyszem jest wiatr.Oczywiście moje przyjemności nie trwały długo.Tuż przy parku stał nie duży sklep spożywczy.Przeszłam przez ulicą tym samym wchodząc na parking owego sklepu.Nie stało na nim wiele samochodów.Dosłownie stały cztery.Za to w sklepie było więcej ludzi jak na cztery samochody.Nie przejęłam się tym za bardzo.Przecież nie wszyscy nagle stoją w kolejce.Ja tylko wchodzę po marchewki dla Lou i wychodzę.Nie będę przecież zwiedzać całego sklepu.Weszłam do budynku.Od razu zalała mnie fala ciepła.Mimo iż na dworze jest ciepło dało się odczuć znaczną różnicę.Moim punktem był dział z warzywami.Nie trudno je było znaleźć.Wzięłam woreczek i zaczęłam pakować kilka marchewek.Gdy już skończyłam odeszłam od warzyw i zaczęłam spacerować po sklepia oglądając sklepowe półki.Co dziwne tak się zafascynowałam tym co się na nich znajduję nie zauważyłam ,że ,ktoś stoi przede mną.Wpadłam na chłopaka.Nie wiem jakim cudem ,ale przewróciłam się tym samym burząc wierzę z jakiś puszek.Chłopak podszedł do mnie i zaczął mi pomagać w wstawaniu.Dopiero gdy otrzepałam się z brudu sklepowej podłogi mogłam mu się przyjrzeć.Był dość dobrze zbudowany.Troszkę wyższy ode mnie.Miał na sobie jasne dżinsy, białą bluzkę z nadrukowanym jakimś zespołem na to czarną rozpinaną bluzę, a na nogach converse.Na głowie miał burzę loków.Gdybym miała przed sobą jego i Harrego tak samo ubranych ,którzy stoją tyłem mogłabym ich pomylić.Chłopak ma również brązowe oczy.Gapiłam się tak na niego ,nadal oszołomiona całą sytuacją.Nic nie słyszałam.Widziałam jak porusza ustami ,ale nic a nic nie dochodziło do mnie.Wróciłam do siebie po jakiejś minucie.Wtedy usłyszałam jego głos.
-Hej nic Ci nie jest?
-Nie ,nie nic.-cały czas mówiłam i pewnie wyglądałam jak naćpana ,jakbym nie miała kontaktu z rzeczywistością ,ale było odwrotnie.W pełni świadoma dalej mówiłam.- Przepraszam to moja wina.Powinnam patrzeć przed siebie ,a nie w półki.
-Spokojnie nic się nie stało.Nie pierwszy raz ktoś na mnie wpada.Jedyne czego mi szkoda to tej wierzy.-brązowooki oznajmił ze śmiechem
-Jakiej wierzy?-zapytałam dość zdziwiona ,zaraz przypominając sobie o tym na co się wywaliłam.Szybko odwróciłam się i zobaczyłam masę porozrzucanych puszek z jakimś sosem.-O Boże ,ja to zrobiłam?-zapytałam jak głupia.Spojrzałam na dziewczynę pracującą tutaj ,która na nowo zaczęła układać wierzę.Podeszłam do niej i zaczęłam pomagać.
-Proszę to zostawić ,poradzę sobie.-powiedziała cichym,delikatnym głosem
-Na pewno?-zapytałam
-Na pewno.-dziewczyna odpowiedziała delikatnym uśmiechem i wróciła do swojej pracy
-Nic Ci nie jest?Wyglądasz trochę jakbyś obudziła się dopiero.-chłopak na którego wpadłam miał dobry humor bo cały czas sobie żartował
-Nie na pewno.Po prostu nie często mam taki bliski kontakt z podłogą.-zaśmiałam się ,na co mój towarzysz zareagował tym samym.Schyliłam się po 'zakupy' dla Louisa-Jeszcze raz Cię przepraszam.To moja wina.
-A ja jeszcze raz mówię ,że nic się nie stało.Tak po za tym jestem Bradley ,ale mówią mi Brad.-chłopak podał mi rękę, którą uścisnęłam i odpowiedziałam
-Ja jestem Demetria ,ale mówią mi Demi.Milo mi poznać ,choć milej by było nie w taki sposób.-zaśmialiśmy się
-Wiem jesteś wyśmienitą piosenkarką ,więc trudno Cię nie znać.-powiedział Brad z uśmiechem na co odpowiedziałam również z uśmiechem
-Dziękuję to miłe z twojej strony.Pogadałabym jeszcze ,ale się śpieszę.
-Nie ma sprawy.Miło było Cię poznać.Może kiedyś się jeszcze spotkamy.-odpowiedział i odwrócił się
-Było by miło.-poszłam do kasy zapłaciłam za zakupy i poszłam prosto do domu

                                                        **********************

Gdy doszłam do domu była jakaś 21:21.W domu było tak jakbym wyszła i weszła z powrotem.Lou w kuchni się krzątał ,Dani przy laptopie ,a reszta przed telewizorem.Nie dwie rzeczy się zmieniły.Niektórzy byli poprzebierani już w piżamy.Drug ą rzeczą był kanał telewizyjny.Był włączony jakiś kanał muzyczny.Leciała teraz końcówka ,łatwo wpadającego w ucho kawałka.Zdjęłam buty i powędrowałam do kuchni odnosząc składniki dla Lou.Kiedy już wracałam do pokoju przez salon chciałam sprawdzić czyj to kawałek.Do końca teedysku wpatrywałam się w telewizor nie poruszając się.

I've been a bad bad boy,
Whispering rude things in her ear,
Please say she'll break,
Please say she'll change,
I wanna bring me back to.

I talk a lot of shit,
When I'm drinkin' baby,
I'm known to go a little too fast,
Don't mind all my friends,
I know they're all crazy,
But they're the only friends that I have.

I know I don't know you but I'd like to,
Skip the small talk and romance, girl
That's all i have to say so baby
Can We Dance?

I talk a lot of shit,
When I'm drinkin' baby,
I'm known to go a little too fast,
Don't mind all my friends,
I know they're all crazy,
But they're the only friends that I have.

I know I don't know you but I'd like to,
Skip the small talk and romance, girl
That's all i have to say so baby
Can We Dance?

Kiedy spojrzałam na telewizor.Doznałam szoku.Nie to nie było spowodowane piosenką czy czymś nieprzyzwoitym w teledysku.Powodem był raczej wykonawca utworu.Zdążyłam zapamiętać nazwę zespołu 'he Vamps' Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Co się szczerzysz jak mysz do sera?-zapytała El przechodząc koło mnie i widząc moją minę.
-Znam tego chłopaka.Wpadłam na niego w sklepie...
-To fajnie.-powiedział Harry siedząc tyłem do mnie.Ja tylko się zaśmiałam i poszłam na górę.Wzięłam ciepły prysznic ,ubrałam się w piżamę.Dziś będę spała w swoim łóżku.Weszłam pod chłodną kołdrę.Wzięłam jeszcze do ręki telefon i weszłam na Twittera.Postanowiłam sprawdzić te całe 'The Vamps'.Zaobserwowałam band i ich członków.Wchodząc na profil Brada zauważyłam ciekawy wpis na ,którym było moje imię.
 "Wow dziś spotkałem niesamowitą piosenkarkę Demi Lovato.To było coś fajnego spotykając gwiazdę takiego formatu :D"
Nie pozostałam dłużna i również napisałam twetta tylko oznaczając chłopaka.
"@TheVampsBrad Miło było mi Cię poznać.Mam nadzieję ,że jeszcze będziemy mieli okazje pogadać" 
Wyłączyłam Twittera i poszłam spać z uśmiechem na twarzy.
____________________________________________________________________________________________________________________
Tak ,krótki wiem ( Ale Podoba się? :D Wiem miało być jak wrócę z wycieczki ,ale długo nie mogłam się po niej pozbierać.xD Mam nadzieję ,że się wam podoba.Rozumiem ,że poprzedni rozdział się nie podobał.Trudno.Chciałam spróbować czegoś nowego.Myślałam ,że skoro rozdział jest bardziej opisowy niż zdarzeniowy to taka forma będzie lepiej obierana ,ale najwidoczniej się myliłam.Miałam zamiar napisać jeszcze z 2 takie rozdziały ,ale po waszej reakcji daruję sobie ;P Wracając do tego rozdziału ,jak pewnie zauważyliście nową postać ,czyli konkretnie Brada :) Nie to nie jest połowa sezonu ta jak pisałam.(Dla przypomnienia pisałam ,ze wprowadzę go dopiero w połowie serii)I nie musicie się martwić ,na razie nic się nie stanie tragicznego w związku Demi i Harrego.Brad nie popsuje ich relacji.Tak więc miło mi widzieć ,że jest już 4 obserwatorów.Chciałabym ,aby była to większa liczba ,ale i tak się ciesze z tych czytelników ,których mam bo bez was nie było by tego bloga. <3 Nie chce mi się już pisać tych dennych "5 komentarzy za rozdział" więc rozdział następny dodam go od razu jak napiszę :)Ale miło by było zobaczyć choć kilka komentarzy :) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ To nic cię nie kosztuję ,a ja mam powód do dalszej pracy.
Do zobaczyska :** Pozdrawiam :**** Kika <3

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 4 s. 2 ~Lęk ,który weźnie górę nad tobą może doprowadzić do obsesji/Bo czegoś co jest idealne nie należy zmieniać.~

                                                               *************

Siedziała teraz w bardzo znajomym dla niej miejscu.Tak jakby kiedyś tu była.Rozpoznawała tu wszystko, mimo ciemności która ją otaczała.Każde drzewo ,każdą ławkę.Była w parku.Siedziała blisko fontanny ,która ustawiona jest w jego centrum.Otaczająca ją roślinność ,była przykryta białym puchem.Wszystko było by normalne ,ale w parku nie było nikogo prócz niej.Siedziała sama.Gdyby ,ktoś teraz przechodził koło niej powiedziałby ,że ta dziewczyna zwariowała.Jest noc , a ona w najzimniejszą porę roku siedzi przy fontannie ubrana w cienką ,kremową suknie.Miała długie brązowe włosy ,które opadały jej na ramiona i ciągnęły się ,aż do końca łokci.Dopiero ,gdy coś ,a może ktoś przeszedł obok niej ,dziewczyna obudziła się.Jak wybita z jakiegoś transu.Rozglądnęła się ,ale nikogo ,ani niczego nie zauważyła.Zeszła z fontanny na której spoczywała ,aby rozejrzeć się po miejscu w ,którym była.Miejsce było magiczne.Można rzecz że jak z bajki.Wszystko pokryte zimnym białym puchem.Postawiła pierwszy ,krok w kierunku wielkiego dębu.Nie odczuwała zimna ,mimo iż jej stopy były całkowicie bose.Czuła...właściwie nic nie czuła.Byłą jak duch, którego nikt nie widzi ,nie słyszy.Szła w stronę drzewa.Coś znowu się poruszyło ,ale tym razem to 'coś' było za nią.Kiedy się obejrzała ,nikogo nie było ,ale cała sceneria już nie była taka sama.Wszystko co było pokryte śniegiem ,teraz było oblane ciepłymi promieniami.Z samego środka zimy przeniosła się do upalnego lata.Cały czas była w tym samym parku.Oprócz pory roku zmieniło się jej ubranie.Teraz miała na sobie aksamitną pomarańczową sukienkę do kolan oraz czarne szpilki.Włosy miała nadal rozpuszczone ,lecz tym razem były krótsze i to o wiele.Sięgały jej do ramion.I nie były jej naturalnego koloru tylko blond.Teraz park był zaludniony.Z niewiadomego źródła leciała muzyka.Rozglądając się po miejscu zauważyła znajomą twarz.To był on.Jego zielone oczy ,były jego znakiem rozpoznawczym.Chłopak zaczął się kierować w jej stronę co znaczyło ,że również ją zobaczył.Był ubrany jak na co dzień.Zwykłe spodnie ,bluzka i tenisówki.Zbliżył się do niej.Teraz nawet nie zastanawiała się czemu ona ubrana jest jak na jakąś specjalną okazje ,a on jakby szedł na zwykły spacer.Ruszyli w swoją stronę.W połowie drogi spotkali się.
-Co ty tutaj robisz?-dziewczyna spytała mając w oczach wyraz zaciekawienia
-No jak to co?Przyszliśmy tu na spacer.Zniknęłaś mi na chwile z oczu.Myślałem ,że mnie zostawiłaś.-chłopak zaśmiał się
-Jak mogłabym Cię zostawić.Ale czekaj gdzie my jesteśmy?-dziewczyna odpowiedziała i zniecierpliwiona zaczęła się rozglądać
-Jak nie wiesz gdzie jesteś?Przecież to twój ulubiony park.-zielonooki znowu się zaśmiał objął partnerkę i ruszyli dróżką prowadzącą do ulicy.Dziewczyna dostała nagle olśnienia.Teraz wiedziała skąd zna wszystkie drzewa ich położenie tak jakby sama je sadziła.Była w Greenwich Park*.Jej ulubionym parku w Londynie.Jest trochę oddalony od centrum co sprawiało ,że dźwięki śpiewu ptaków nie mieszały się z ulicznym hałasem.Szli wolno.Między nimi panowała cisza.Szli spokojnie tak jakby czas wokół nich się zatrzymał.Jakby mieli całą wieczność dla siebie.Blondynce to się podobało.Lubiła chwile ,gdy mogła być przy swoim partnerze i rozkoszować się świeżym powietrzu ,z nutką woni świeżo skoszonej trawy.Dziewczyna stanęła zwracając uwagę chłopaka.
-Coś nie tak?-zapytał z lekkim zdziwieniem
Powodem małego zamieszania była postać ,która pojawiła się znienacka stojąc na drodze owej parze.Dziewczyna była przerażona w jej oczach zaczęły pojawiać się mokre małe kropelki.Nie to nie były łzy.A może były?Ale na pewno nie blondynki ,to niebo zaczęło wylewać z siebie smutek ,tak jakby przewidziało najgorsze.Jakby wiedziało co ma się stać.Dziewczyna nadal patrzyła na mężczyznę ,który nie stał już oddalony od nich o 10 metrów.Stał teraz z głupim uśmieszkiem na twarzy ,przed chłopakiem ,który nadal wpatrywał się w nią z zmartwieniem w oczach.Kim był ten facet?Czemu przerażał ją tak bardzo?Czemu śledzi ją każdego dnia?Nagle owy mężczyzna wyjął zza  paska broń.Czarną ,zwykłą broń.Blondynka zrobiła większe oczy ,patrzyła z przerażeniem na swojego chłopaka do którego broń była wymierzona.Nie mogła nic powiedzieć tak jakby odebrano jej mowę.Nie mogła się poruszyć ,nie mogła dać żadnego znaku ,żeby się odwrócił.Usłyszała huk wystrzału z broni.
-De...-zielonooki nie dokończył ,osunął się na ziemie z zaszklonymi oczami i z wymalowanym na twarzy bólem.
-HARRY!!!!-dziewczyna krzyknęła na widok szkarłatnej cieczy wylewającej się z ciała.Dalej nic nie pamięta...
                                                                         **********
-HARRY!-obudziła się z krzykiem ,budząc tym samym chłopaka leżącego obok.Ten szybko podniósł się do pozycji siedzącej i objął swoją dziewczynę.Wszystko wróciło do normy.Siedziała w piżamie ,miała kolor i długość włosów taką jaką powinna.Była cała spocona.Ktoś kto by wszedł teraz do pokoju pomyślałby ,że wylano na nią kubeł wody.Dziewczyna odsunęła się od chłopaka i zmierzyła go wzrokiem.Siedział z współczuciem w oczach przyglądając się jej.Był w czarnych spodniach od piżamy i bez bluzki.Jego włosy były roztrzepane co naturalnie wskazywało ,że go obudzono.W końcu chłopak nie wychodził z pokoju bez uczesania się.Dziewczyna powróciła do jego objęć.
-Jesteś cały.-powiedziała z radością i łzami w oczach z ,które wylewały się z jej oczu od samego początku.Nie mogła nad tym zapanować była zbyt wstrząśnięta.
-Tak jestem i jestem przy tobie.Znów ten sam koszmar?-zapytał z żalem w głosie, który był spowodowany tym ,że nie wie jak pomóc swojej dziewczynie.Dziewczyna skinęła głową potwierdzając myśl chłopaka o koszmarze.To nie był pierwszy raz kiedy to budziła się z łzami w oczach i wystraszona.Było już tak od dwóch tygodni.Wszyscy uważają ,że jest to spowodowane tym iż bierze jeszcze leki po wypadku.Brunetka sama zaczęła przyjmować tą tezę.Ale czy ona była właściwa?Od dwóch tygodni ,wydaje jej się ,że ktoś ją śledzi.Kiedy wieczorami wygląda przez okno zawsze widzi czarne auto stojące na przeciwko przed domem sąsiadów.Czy mogła sobie to wymyślić jej chora wyobraźnia.Ona tak nie sądzi ,ale pozostawia to czasowi ,który pokaże co jest prawdą ,a co fikcją.W końcu skądś muszą się brać ,te koszmary ,a właściwie to koszmar.Co noc ta sama sytuacja.Ona budzi się zapłakana ,a on próbuje ją uśpić.Tym razem nie było wyjątku.
-Przepraszam...-brunetka szepnęła chłopakowi ,wtulając się w niego i ocierając łzy.Chłopak tylko mocniej ją przytulił i otulił kołdrą.
-Nie masz za co.To nie twoja wina tylko tych głupich leków.Może pojedziemy do lekarza i poprosisz o zmianę leków co?
-To nic nie da już dwa razy zmieniałam leki i nie wyszło.-dziewczyna położyła głowę na klatce tak ,że słyszała bicie jego serca.Jak to mówi ,że bije dla niej.Harry był istnym romantykiem.Dba o nią, zabiera na randki w przepiękne miejsca.Czuła się jak się jak księżniczka.Czasem El albo Dani mówią ,że zazdroszczą jej takiego chłopaka.Mówią też ,że jest szczęściarą i że go zmieniła.Kiedyś opowiadały jej ,że nie był taki w stosunku do poprzednich dziewczyn.Nie przyprowadzał ich do domu ,ale to jest nic dziwnego w końcu Demi mieszka w jednym domu razem z nim i ich paczką.Ale były też inne sytuacje.Nie całował ich przy kimś, nie trzymał za rękę ,nie gadali tyle przez telefon czy jak siedzieli w salonie nie siadał koło nich.Z nią było coś innego.Całował ją ,tulił ,obowiązkowo musiał siedzieć koło niej.Ostatnio zrobił lekką awanturę na gali BRIT's dlatego ,że ona siedziała przy innym stoliku.Ale i tak to nic nie dało.I tak siedzieli osobno o dwa stoliki dalej ,ale to i tak nie przeszkodziło mu patrzeć na nią.Cały czas na nią zerkał.Był taki kochany.Podziwiała go.Pierwszy raz spotkała się z takim chłopakiem.A szczególnie podziwiała fanki bandu.Myślała ,że kiedy dowiedzą się o ich związku ,zaczną ją wyzywać ,poniżać i tak dalej.Fakt były takie ,ale była ich znaczna mniejszość.W telewizji wszyscy się dziwią ,mówią ,że jest ona najmniej hejtowaną dziewczyną z wszystkich.Mówią ,że ma najmniejszą ilość anty fanek ze strony Directioners.Kiedy się o tym dowiedziała ulżyło jej.W końcu często się to nie zdarza.
-Do trzech razy sztuka.-chłopak uśmiechną się i jeszcze bardziej ją w siebie wtulił -Jak chcesz to tym razem pojadę z tobą, okey?
-Dziękuję.Przyda mi się towarzystwo.
-Nie masz za co dziękować i teraz spróbuj zasnąć.-dziewczyna jakby tylko czekała na te słowa.Patrzyła się w stronę okna.Taniec jaki wykonywały drzewa przez wiatr tak znużył dziewczynę ,że już po chwili odpłynęła do krainy Morfeusza.
                                                                   **************
                                                                         ~Wieczór~
Siedziała na tarasie lekko się bujając**.Jej włosy targał wiosenny wiatr ciągnący za sobą zapach charakterystyczny dla obecnej pory roku.Na jej nogach pojawiła się gęsia skórka.Co można było przewidzieć ,w końcu jeśli wychodzi się w czarnej bluzce na rękaw 3/4 i krótkich dżinsowych spodenkach  ,które nie były odpowiednim strojem na wieczór mimo iż był środek wiosny.Jednak to Londyn i tu pogoda jest nieprzewidywalna. Ale to nie przeszkodziło jej wyjść i porozmyślać o tym co zdarzyło się w ciągu ostatnich dwóch tygodni.Przecież nie zwariowałam ,pomyślała.Faktem iż normalna osoba nie wyszukuje sprawcy ,osoby podejrzanej w sklepie czy innym miejscu w ,którym przebywa.Jednak to zachowanie było czymś spowodowane i nie było oznaką obłędu.Gdziekolwiek poszła widziała czarną furgonetkę ,która co noc stoi pod domem.A to jest podejrzane prawda?No fakt może w normalnych okolicznościach nie ,ale to było coś innego.Czemu ,aby się upewnić czy to ta sama nie spisać numerów rejestracyjnych.No ,aż taka głupia nie była i chciała to zrobić.Ale ich nie było.Kto normalny jeździ bez tablic rejestracyjnych?No właśnie.Teraz ma to trochę sensu dla ciebie?Jeszcze nie?To może jeśli dowiesz się reszty zacznie mieć.
Wszędzie gdzie pójdzie widzi podobnych mężczyzn co w jej snach.Pomyłka - koszmarach.Może to tylko wymysł jej wyobraźni?Na początku tak myślała.Ale po kilku powtarzających się sytuacjach gdzie widzi się jak owy mężczyzna wychodzi z samochodu sprzed domu i jest to ten sam facet ,którego widzisz jak jest w prawie każdym miejscu co ty?No właśnie też zaczął byś się niepokoić prawda?I teraz pytanie ,czemu nikomu nie powiedziała?Powiedziała.Zaufała dwóm osobom.Chłopakowi i przyjaciółce.Można domyśleć się jak zareagowali.'Może to wina leków?' 'Powinnaś zmienić leki'.Poszła zmieniła dwa razy w ciągu 2 tygodni i nic to samo.Dziś poszła trzeci raz.Teraz boi się iść spać ,bo nie chce znów widzieć wykrwawiającego się chłopaka ,który jest dla niej bardzo ważny.Pfff... Najważniejszy.Znała go na pamięć.Park zimą ,później zmiana pory na lato.Spotkanie z chłopakiem i oczywiście nie wie gdzie jest.Spacer.Mężczyzna.Strzał.Krew.Pobudka cała roztrzęsiona z łzami w oczach.Cały czas ten sen ,ten sam ciąg wydarzeń i ta sama reakcja.Mogła się do tego przyzwyczaić przez tak długi okres czasu i mogłaby się przyzwyczaić gdyby nie widok rannego chłopaka.Brunetka i zielonooki coraz bardziej się o nią martwili.
Z rozmyślenia wyrwała ją dłoń na jej ramieniu.Gdy odwróciła wzrok od drzewa ,w które wpatrywała się od dobrych dwóch godzin (nawet nie mając o tym pojęcia) zobaczyła -jak go nazywała- swojego anioła stróża.Tak to właśnie tym był dla niej ten chłopak.Tylko przy nim mogła się uspokoić.Tylko przy nim mogła zasnąć.Jego burza loków i zielone oczy ,tak to jego cechy szczególne ,których jednocześnie nienawidziła i kochała je.No bo to za to większość kobiet zakochiwało się w nim.Czy była zazdrosna?Nie.Przynajmniej tak sobie wmawiała.Choć wiedziała ,że tak będzie skoro chodzi się z przystojnym członkiem bandu ,za co nie jedna dałaby się zabić za choćby go dotknięcie.Chłopak ubrany był w długie spodnie i białą bluzkę.Co było strojem do spania.Na jego twarzy widniało zaniepokojenie oraz niepewny uśmiech.Ciekawe od kiedy ona tam stoi.W jednej ręce miał 2 kubki z herbatą oraz ciepły koc przerzucony przez ramię.
-Jeżeli chcesz siedzieć tu kolejne dwie godziny to przyda ci się koc i coś na rozgrzanie.-podszedł do niej ,podał jej kubek z jej ulubioną herbatą ,usiadł obok niej i okrył ich kocem.-No i może ktoś do towarzystwa.Chyba ,że ktoś ukrywa się w krzakach.-Dziewczyna odpowiedziała śmiechem i wtuliła się w chłopaka.
-Na prawdę siedzę już tu dwie godziny?-zapytała ziewając
-Nie siedzisz już tu 3 godziny.Ale więcej jak jeszcze 2 godziny nie dałbym Ci tu siedzieć.
-Kochany jesteś.-pocałowała go w policzek
-Wiem.-zaśmiali się cicho by nie obudzić reszty domowników
-A jaki skromny...Dziękuję.
-Za co?Za herbatę?Nie ma za co ,chociaż nie byłem pewien czy twoją ulubioną jest malinowa czy cytrynowa.
-Bardziej miałam na myśli to ,że ze mną wytrzymujesz.Wiesz podejrzewałam ,że po tygodniu zerwiesz ze mną i będziesz mnie uważał za wariatkę.-dziewczyna mocniej wtuliła się w tors chłopaka.Chłopak odpowiedział jej śmiechem.
-Wiesz i tak uważam cię za wariatkę i za to cię kocham.Nigdy nie mógłbym cię zostawić w momencie kiedy najbardziej mnie potrzebujesz.Więc nigdy tak nie myśl okey?
-Okey.Dziękuję za herbatę i wybrałeś moją ulubioną.
-Wiedziałem ,że malinowa.Widzisz jak cię znam.-pocałował Demi w głowę
-Znasz minie na wylot.Kocham Cię.
-A za co?
-A długa lista.Po za tym ile razy już ci mówiłam?
-Mamy czas.Siedzisz tu trzy godziny to ta godzina cię nie zbawi.
-Za twój charakter.Za to jak się o mnie troszczysz.Za to ,że....- nie dokończyła po przerwał jej soczystym pocałunkiem
-Powtarzasz się.I czemu nic nie zmieniasz?Tylko mówisz to samo.
-Bo czegoś co jest idealne nie należy zmieniać.-ich spojrzenia znowu się spotkały ,a chłopak połączył ich usta w długim i namiętnym pocałunku

* Greenwich Park -  na prawdę taki park istnieje (szukałam i znalazłam)
**chodzi o taką bujaną ławkę ,mam nadzieje ,że wiecie o co chodzi
_______________________________________________________________________________________________________________
Wiem ,wiem ,wiem.Zabijecie mnie ,za miesięczną nieobecność.Nic mnie nie usprawiedliwi ,bo mogłam wam dać znać ,że rozdziału nie będzie.Jakoś.Ale i tak wam powiem co spowodowało ten brak.Pierwszym powodem był problem z bloggerem.Nie wiem co mi się stało ,ale kiedy chciałam zapisać to co napisałam ,(nie pojawiał mi się ,żaden komunikat ,że nie zapisano czy coś w tym stylu) ,a i tak mi się nie zapisywało.A nie mogłam publikować bo nie były sprawdzone błędy.Drugim powodem był problemy z komputerem ,na ,którym nie dało nic się robić ,bo chodził 20 minut i się wyłączał.Więc jak mogłam na takim czymś pracować :/ Mogłam na telefonie ,ale mój hiper super telefon nie chciał pisać na tym i cały czas jakiś błąd się wyświetlał :/ Ostatnim powodem było dużo nauki oraz zahamowanie pisarskie(wiem głupio brzmi).Ale miałam takie coś ,że wiedziałam co chce przedstawić ,ale nie umiałam porządnie poukładać zdania ,żeby to miało sens.Mam nadzieję ,że się nie gniewacie.I teraz ,żeby nie było takiej sytuacji.Mówię teraz ,że w następnym tygodniu może nie być rozdziału mimo iż ten jest krótki.Jest to spowodowane tym ,że za tydzień jadę na wycieczkę od Poniedziałku do Piątku.Ale mam zamiar napisać chociaż jeden rozdział w tym tygodniu i ustawić tak ,że jak wrócę to pierwsze co zrobię to wstawię rozdział.Kolejnym punktem notki jest styl rozdziału.Uznałam ,że tak jest prościej pisać jeżeli większość rozdziału jest opisowa tak?I  co jakiś czas mogą zdarzać się takie rozdziały.Ale następne pisać będę normalnie :)Także ten kończę i zostawiam wam rozdział.Nie piszę ilości komentarzy bo jeśli znajdzie się chociaż jeden komentarz pod tym postem będę uradowana.Więc jeszcze raz powiem ,że mam nadzieje ,że mi wybaczycie ( i za długość tego rozdziału i za nieobecność) BARDZO BARDZO BARDZO WAS PRZEPRASZAM :*********** Do zobaczyska :)

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 3 s.2 ~Czas wyjaśnić sobie wszystkie nie porozumienia~

*DEMI*

Siedziałam w tym momencie w kawiarni od ,której zaczęła się ta cała historia.To właśnie w tej kawiarni poznałam Perrie i to w tej kawiarni wyszło na jaw ,że się samo okaleczam.To w tej konkretnej kawiarni moja przyjaźń z Seleną ,zaczęła się walić.Na szczęście to już przeszłość.Teraz mam wszystkich wspaniałych przyjaciół przy sobie i cudownego chłopaka ,któremu ufam i wiem ,że mnie nie zawiedzie.No może z tymi przyjaciółmi to za szybko wybiegłam w przyszłość.Ale dzień był piękny.Świeciło słońce ,nie zapowiadało się ,żeby były jakieś załamania pogody tak jak to zapowiadali w telewizji.Ale co ja się dziwie ,większość informacji w telewizji nie jest prawdą.Siedziałam w tej kawiarni od dobrej godziny.I nie było śladu ani po Pezz ,ani Sel.'Co się z wami dzieje?' zadałam sama sobie pytanie.Od czterech dni dziewczyny nie odzywają się do siebie ,ani do mnie.Kiedyś Happy przychodziła do nas razem z Zaynem.Teraz za każdym razem kiedy chłopak ,przychodzi w gości zawsze oglądam się czy nie przyszła z nim Perrie.A z Sel kontaktu nie miałam od czasu naszej nie przyjemnej rozmowy przed jej domem.Ja już tak dłużej nie mogłam.Razem z Hazzą, Lou i El wymyśliliśmy ,że zadzwonię do nich i powiem ,że chcę z nimi na spokojnie porozmawiać.Zadzwoniłam do każdej i umówiłam się na dzisiaj w tejże kawiarni.Najbardziej się obawiam ,że gdy jedna zobaczy drugą od razu ucieknie.No tak nie powiedziałam najważniejszego.Z obiema umówiłam się na tą samą godzinę i w tym samym miejscu.Nie wiedzą o sobie.Minuty mijały ,a ich jak nie było ,tak nie było.Ale dopiero teraz dotarło do mnie ,że przyszłam o godzinę za wcześnie.Więc tak naprawdę są spóźnione nie o półtorej godziny ,tylko o dziesięć minut.Siedziałam w tej kawiarni już tak długo ,że nie zauważyłam iż dostałam trzy wiadomości.Jedną od Harrego o treści
'I jak tam pogodzone?Zadzwoń jak już skończycie :)' ,ta ,żeby skończyć najpierw trzeba zacząć.Druga była od Sel 'Sorrka ,będę za jakieś pięć minut.Korek :/' Trzecia od Happy 'Sorrki za spóźnienie ,już za chwilę wchodzę do kawiarni. ;D' tego SMS'a dostałam minutę temu.Kiedy odłożyłam telefon na stoik do kawiarni weszła Pezz.Co zabawne tuż za nią weszła Sel.'No i zacznie się piekło' pomyślałam.
-Hej.-blondynka uśmiechnęła się lekko
-Hej!-odezwała się tym razem brunetka ,co zwróciło uwagę Pezze ,jak i Sel
-Co ona tu robi?-odezwały się na raz jakby były umówione
-Zaprosiłam was obie ,aby porozmawiać.
-Ja z nią nie mam nic do gadania.Wychodzę!-powiedziała blondynka
-Ja też nie mam powodu by z nią rozmawiać.-powiedziała druga dziewczyna
-Pezz stój!Jeśli kiedykolwiek zależało Ci na naszej przyjaźni zostań!-powiedziałam ,a dziewczyna stanęła tuż przed wejściem
-Zależało i nadal zależy.-dziewczyna powiedziała cicho i wróciła zajmując miejsce przy stoliku ,który zajmowałam już od półtorej godziny ,w ślady za Pezz poszła także Sel ,na którą popatrzyłam się prosząc jak kot ze Shreka.Siedziałyśmy kolejne pięć minut bez jakikolwiek słów.Zamówiłyśmy tylko kawy i ciastka.W końcu postanowiłam zacząć.
-Wiem ,że dla was to trochę nie komfortowa sytuacja, ale musimy sobie wyjaśnić kilka spraw.-zaczęłam bawiąc się telefonem
-Niby jakich?Przecież ona - Sel wskazała na blondynkę,próbując tym samym nie podnosić głosu ,by nie robić nie potrzebnej afery-cały czas oskarża mnie ,że to moja wina ,że trafiłaś do szpitala.Że to ja cię wpakowałam w śpiączkę.-dziewczyna spuściła głowę by na mnie nie patrzeć ,a raczej żebym nie zauważyła jej łez-Ja to wiem ,ja wiem ,że to moja wina.
-Wcale nie.-uspokoiłam brunetkę-To nie twoja wina tylko moja.
-Co ty bredzisz!!Demi ,to jej wina.To ona cię oszukała ,to ona udawała przyjaciółkę!Ja wiem ja lepsza nie byłam.Zostawiłam Cię po klinice ,z prawie nieznanymi Ci osobami ,o których słyszałaś z moich opowiadań i telewizji.Bo musiałam wyjechać w trasę.-chciałam coś powiedzieć ,ale Happy nie dała mi dojść do słowa-Żałuję ,gdybym wiedziała ,że do takiej sytuacji ,nigdy nie wyjechałabym w trasę i nie dopuściłabym ,żeby ona -wskazała wzrokiem na Sel - przyszła na koncert i nie dałabym jej rozmawiać z tobą.
-Będziesz teraz mi to tak wypominać?Przeprosiłam tak i ,żałuję tego ,że postąpiłam tak czy inaczej.-teraz zamiast spokojnej rozmowy we trzy ,jest kłótnia między dwiema.Czy kiedykolwiek może być lżej?Kiedy dziewczyny się tak kłóciły ja wysłałam wiadomość do Harrego o treści
'Coś czuję ,że to może potrwać ;/Jak tak dalej pójdzie zaczną skakać sobie do gardeł '
Natychmiast przyszła odpowiedź ze strony chłopaka;
'Jakby się biły uciekaj!Nie chcesz wiedzieć co potrafi zrobić Perrie jak jest wkurzona.Zadzwoń jak skończycie ,to przyjadę po ciebie :*' 
On jest naprawdę słodki.Ale musiałam się zająć ważniejszą sprawą jaką było ocalenie tej kawiarni od zagłady.
-No może mi jeszcze wmówisz ,że to ja...- już nie mogłam tego dalej słuchać
-STOP!!-krzyknęłam ,w końcu ,ale tym samym zwróciłam całą uwagę ludzi siedzących w kawiarni.-Przepraszam.-powiedziałam do nich i tym razem zwróciłam się do dziewczyn-Wy już sobie chyba wyjaśniłyście między sobą i teraz ,abyście obie posłuchały mnie.
-No dobra ,ale... -nie dałam dokończyć brunetce
-Ciii...Nie przerywajcie mi.Teraz będę mówiła ,a wy będziecie słuchać.Zrozumiano?-zapytałam na co one tylko głowami na znak potwierdzenia,a ja kontynuowałam -Znamy się ile?Już ponad 2 lata z tobą -wskazałam na Perrie- i około 10 lat z tobą- wskazałam na drugą dziewczynę-A wy obie znacie się 2 lata.
-No ,ale co to ma...-spojrzałam na blondynkę ,która przerwała tylko gdy zauważyła,że na nią patrze-Dobra już się nie odzywam.
-A to do rzeczy ma to ,że ogółem paczką jesteśmy od 2 lach ,z przerwami.I czy warto stracić te 2 lata przyjaźni przez jeden głupi wypadek?
-Demi ,ty nie rozumiesz.To nie był głupi wypadek ,gdyby ona nie przyprowadziła na koncert Taylor ,to ty nie poszłabyś sama na ulicę Paryża.Byś siedziała z nami w garderobie i gadała.Być może ,że już od tam tond razem z Harrym bylibyście parą.Czy ty raz możesz zadbać o siebie ,a nie o innych?-wyrwała Happy
-Co ma wspólnego dbanie o siebie?-nie rozumiałam tego co stwierdziła dziewczyna
-Chodzi o to ,że teraz zamiast dbać o siebie tak jak zalecił lekarz ,po wypadku ty zajmujesz się taką błahostką jaka jest nasza kłótnia.
-Ale ta kłótnia jest przeze mnie.Bo teraz ,albo obwiniacie siebie ,albo wszystkich w koło o to co się stało.A prawda jest taka ,że gdybym nie wyszła w tedy na ulicę ,gdybym nie upuściła tego telefonu ,to by było wszystko dobrze.Nie byłoby tej afery i nie straciłabym 2 najlepszych przyjaciółek.Zrozumcie to moja wina.I nie ma po co się obwiniać, bądź zwalać winę na kogoś.Przez tą kłótnie nie ranicie tylko mnie ,ale i siebie na wzajem.Bo nie wierze w to ,że od tak przestałyście się przyjaźnić.Że od tak jesteście dla siebie nikim.A teraz sobie pogadajcie ,a ja idę do toalety ,bo paczcie co ze mną zrobiłyście.-mój makijaż był rozmazany przez łzy ,które wylałam poprzez cały ten monolog.Wstałam i poszłam do wcześniej wypowiedzianego miejsca.

*PERRIE*

Dziewczyna zniknęła za holem prowadzącym do toalet.Siedziałyśmy tak w ciszy.Jedyne co było słychać to szmery konwersacji ,które prowadzone były w pomieszczeniu.Ciszę przerwała Selena.

-Ona ma rację.-spojrzałam na nią.Dziewczyna wpatrzona była w swoją filiżankę kawy.-Nie wiem jak ty ,ale ja cały czas uważam Cię za przyjaciółkę.Niezmiennie od tego co się stało.Możesz nadal mnie obwiniać ,ale i tak wiem ,że ranisz także siebie.I przyznam się ja też siebie obwiniam.Bo gdybym wcześniej przejrzała plan Taylor ,nigdy bym jej nie przyprowadzała na ten koncert.
-Nikt tego nie mógł przewidzieć.-stwierdziłam ,bo mową Demi uświadomiła mi to ,że sama siebie oszukuję obwiniając Sel o ten wypadek
-Ja mogłam.Mogłam stwierdzić to po jej zachowaniu.
-O czym ty mówisz?-spojrzałam na brunetkę pytająco
-No tak.Raczej powinnam ogarnąć co się dzieje ,skoro najpierw mi mówiła ,że ta przyjaźń nie miała sensu ,że skoro Demi zależało na tej relacji to by o nią walczyła ,a nie odpuściła.I tak samo z Harrym.Mówiła ,że już na pewno ,nigdy się nie zbliży sama z siebie do niego.Jedynie w ramach reklamy.I tak nagle przyszło jej do głowy ,żebym porozmawiała z nią ,akurat wtedy ,gdy chłopacy poszli na jej koncert.Boże jaka ja byłam głupia.-dziewczyna rozpłakała się chowając twarz w dłonie
-Ej ciiiii..... To nie twoja wina.Pewnie ja nie postąpiłabym inaczej w takiej sytuacji.-przybliżyłam swoje krzesła do niej i objęłam ją.-Uważałaś ją za przyjaciółkę i ona wykorzystała to i cię podpuściła.
-Wiesz rozumiem jeśli się nie zgodzisz ,ale i tak zapytam.-dziewczyna odsunęła się ode mnie-Zgoda?-przez chwilę zastanawiałam się czy jestem na to gotowa ,aby jej zaufać ponownie ,ale robię to dla Demzi
-Zgoda.-uśmiechnęłam się
-Wiesz co ,Demi zawsze miała to do siebie ,że wszystko próbowała naprawić i zawsze jej się udaje.
-Tu masz racje.-zaśmiałyśmy się obie po czym do stolika wróciła Dem
-I co już pomogło?-zapytała już w poprawionym make-upie
-Tak.Wyjaśniłyśmy sobie już wszystko.-stwierdziła uradowana Sel
-Wiedziałam.To co paczka znowu razem?
-Razem.-odpowiedziałyśmy chórem
Resztę spotkania przegadałyśmy o wszystkim i o niczym.Dobrze ,że mam tak wspaniałe przyjaciółki ,że mogę z nimi pogadać w każdej chwili i o każdej godzinie.

*DEMI* 

W kawiarni siedziałyśmy chyba z trzy godziny ,w ciągu których zdążyłyśmy wypić 2 kawy i  zjeść kilka kawałków różnych ciast.Obecnie czekałam na Harrego ,który miał przyjechać po mnie.Siedziałam na ławce koło kawiarni.Na przeciw mnie ,po drugiej stronie ulicy stał czarny samochód z przyciemnionymi szybami.Co mi się nie podobało.Ale na oglądałam się filmów ,akcji ,gdzie główną bohaterkę porywa jakiś facet w czarnej furgonetce z przyciemnianymi szybami.Tak zdecydowanie za dużo filmów akcji.Siedziałam na ławce już dobre dziesięć minut.Nie wiedzieć czemu cały czas przykuwał moją uwagę czarny samochód.Mojego wzroku nie odrywałam od auta do czasu ,gdy widok na niego nie przeszkodził samochód mojego chłopaka.Wsiadłam do auta ,witając się z chłopakiem.
-No i jak poszło?-zapytał chłopak ruszając
-Bywało lepiej ,ale na szczęście wszystko sobie wyjaśniłyśmy i  można uznać ,że nadal jesteśmy zgraną paczką.-uśmiechnęłam się do chłopaka zapinając pasy
-Sorki ,że długo jechałem ,ale oczywiście Lou musiał podziać gdzieś kluczyki od auta.
-Nic się nie stało.Przynajmniej mogłam sobie po dumać.-zaśmiałam się lekko
-Tak w wolnych chwilach to twoje ulubione zajęcie.-chłopak zaśmiał się skręcając w prawo.
-Ha ha ha bardzo śmieszne.-spojrzałam w lusterko ,w którym zobaczyłam jadący za nami czarny samochód z przed kawiarni-Nie wydaję Ci się ,że ten samochód za nami stał 4 dni wczoraj przed domem?-teraz mi się przypomniało skąd ja go kojarzę ,to nie było z filmu ,lecz właśnie widziałam ten sam samochód wczoraj przed naszym domem.Zatrzymaliśmy się na światłach ,a chłopak skorzystał z okazji i spojrzał w lusterko.Samochód skręcił w poprzednią uliczkę.
-Coś Ci się przywidziało.Może to był podobny samochód.Albo wczoraj widziałaś samochód sąsiadów.Na prawdę musisz odpoczywać.-chłopak zaśmiał się lekko
-Nie to na pewno był ten sam samochód.Czy to nie dziwne ,że gdy siedziałam to piętnaście minut sama przed kawiarnią ,ten samochód tam stał ,a gdy ruszyliśmy jechał za nami?
-Może to jakiś paparazzi?Wiesz jacy są.-też o tym nie pomyślałam
-Może masz rację?Naprawdę muszę odpocząć ,bo jak dalej pójdzie to w każdym samochodzie będę widziała coś podejrzanego.-zaśmiałam się na co zielonooki zawtórował
-To co powiesz na to.Ty siedzisz przed telewizorem w kanapie pod kocem ,a ja Ci zrobię gorącą czekoladę jak lubisz.Hmmm?-zaproponował
-Brzmi kusząco ,ale korekta by się przydała.
-Jaka?-zapytał zaciekawiony ,a w tym samym momencie dojechaliśmy pod dom.Wysiadłam z niego ,jak również chłopak.Kierowaliśmy się w stronę drzwi od domu.Wzięłam chłopaka pod rękę ,lecz on objął mnie ramieniem.Wyjął klucze od domu.
-Nikogo nie ma?-zapytałam ,choć i tak tutaj to cud jak ,ktoś jest w domu
-Nie.Jesteśmy sami przez najbliższy tydzień.Lou i El wyjechali do rodziny chłopaka.Niall i Liam pojechali do LA.
-Przecież dopiero stamtąd wróciliście.
-Tak wiem ,ja też sensu w tym nie widzę bo i tak za tydzień muszą wracać ,bo jest BRIT's Awards*.A jak ja bym tam pojechał to minimum na jakieś trzy tygodnie.
-Czemu?-zaczęliśmy rozbierać się z butów i kurtek
-Bo jakbym położył się na plaży w tamtejszym słońcu ,to bym wstał dopiero najchętniej po trzech tygodniach.-chłopak zaśmiał się ,a ja wraz z nim
-Leń.-stwierdziłam ,krótko
-Ha ha ha ,ty lepsza nie jesteś.śpi do 12 i zadowolona jest.Ty mów co ty chcesz zmienić w moim cudownym planie?-chłopak zaczął się kierować w stronę kuchni
-A to tak; zamiast ,ja powinno być my ,zamiast przed telewizją powinno być jakimś super filmem i zamiast gorącej czekolady powinny być lody.-usiadłam na kanapie w salonie i resztkami sił pokazałam chłopakowi język
-Dobra ten plan podoba mi się jeszcze bardziej.To jakie lody chcesz?Są truskawkowe ,waniliowe, czekoladowe i wiśniowe?-krzyknął z kuchni siedząc przy zamrażalniku ,czekając na moją odpowiedź
-Ty wybierz lody ja wybiorę film.
-Dobra.Czyli czekoladowe.-ja zaśmiałam się lekko i poszłam wybierać jakiś film.Po pięciu minutowych poszukiwaniach wybrałam jakiś film obyczajowo-przygodowy.Usiadłam na kanapie gdzie czekał na mnie już mój chłopak z przygotowanymi lodami i nagrzanym kocem.Wtuliłam się w chłopaka i zaczęliśmy oglądać film.Zaczynał się fajnie ,ale moje zmęczenie dało górę.Lekarz mówił ,że po wypadku mogę odczuwać częste zmęczenie.Ale nie sądziłam,że aż takie.Po jakiejś pół godzinie filmu zasnęłam wtulona w Harrego.
________________________________________________________________________________________________
*Tu przesunęłam tą galę bo jak wiecie w opowiadaniu mamy kwiecień/maj ,a BRIT's jest jakoś wcześniej ;)
Witam kochane miśki!!!!!! I jak się podoba? Mam nadzieję ,że choć trochę bo ja tu się męczę ,żeby wylać wszystkie pomysły na ten elektroniczny papier i siedzę do 23 xD Tym razem nie będę wam dawała tego limitu 5 kom = nowy rozdział ,bo i tak komentują te rozdziały tylko te osoby ,którym wysyłam powiadomienia i wiem ,że skomentują.Szkoda ,że czytelników nie przybywa ,a bynajmniej tych komentujących ,ale i tak się cieszę z tych ,których mam :) A............ i najważniejsza sprawa ,którą chciałabym się z wami podzielić.MAM NOWEGO BLOGA :) Jeśli są jacyś zainteresowani to zapraszam.---------------->http://jesliniemamarzenniemaczlowieka.blogspot.com/  Mam nadzieję ,że jeśli ktoś tam zajrzy to zostanie.I że spodoba się historia ,którą chcę opowiedzieć, bo tak naprawdę to opowiadanie(to nowe) piszę z przesłaniem i by uświadomić ,że trzeba wierzyć w marzenia i się nie poddawać.Jeśli ,ktoś w nas nie wierzy ,to nie możemy sami w siebie zwątpić.Ważne ,żebyśmy sami w siebie wierzyli i że MOŻEMY ZROBIĆ WSZYSTKO JEŚLI W TO UWIERZYMY  (stąd też tytuł opowiadania) Przepraszam za oprawę tego nowego opowiadania ,ale miałam jakieś problemy z bloggerem i ,żadna decyzja moja nie chciała się zapisać.Chciałam dodać zakładkę.Wyświetlił się błąd.Chciałam dodać listę czytelników ,wyświetlił się błąd.Jeśli wszystko wróciło do normy to jutro już postaram się jakoś to ulepszyć:) Do zobaczenia i nie rospisuję się więcej bo notka zajmie mi więcej niż rozdział :) no i za błędy przepraszam :)

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 2 s.2 ~Wystarczy ,że jesteś przy mnie~

*HARRY*

Nagle usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi na górze.Ale nikt nie schodził.Siedzieliśmy w salonie i czekaliśmy ,aż coś się zadzieje.Zejdzie,zawała lub coś w tym stylu.Gdy tak siedzieliśmy na kanapie ,mój telefon dał sygnał ,że przyszła wiadomość.Wziąłem telefon i zacząłem czytać

Od:Demi
Treść:Przyjdziesz do mnie?Proszę.

-Chce ,żebym do niej poszedł.-powiedziałem na głos

-To na co czekasz?Na zbawienie?-odezwał się pasiasty
-Ha ha ha bardzo śmieszne.-wstałem i zacząłem się kierować w stronę pokoju ,w którym teraz przebywała dziewczyna.Bałem się nie.To co czułem to bardziej była ciekawość po co chce ,abym przyszedł.Aby się wypłakać lub się wyżyć na mnie.Jednak ważniejsze dla mnie było to ,że wie o tym ,że kiedy będzie miała słabszy dzień pomogę jej.Ufa mi to było ważne.Ale nie jestem dobry w rozwiązywaniu problemów typu "Pokłóciłam się z przyjaciółką i co teraz?" ja za bardzo nie doświadczam ,kłótni ze znajomymi.U nas jest tak ,że jeśli któryś się pokłóci przeprasza i jest z głowy problem.Nie wiem jak działa to u kobiet.Doszedłem do pokoju dziewczyny.Stanąłem przed drzwiami i zapukałem.Usłyszałem krótkie "Wejdź"

**********
*DEMI*

Siedziałam na łóżku i tonęłam w chusteczkach.Tak byłam zdołowana smutna i zawiedziona.Pewnie jeszcze wczoraj ,gdyby zaistniała taka sytuacja teraz siedziała by przy mnie Happy i mnie pocieszała.Tak pewnie by tak było.Ale teraz to ona jest powodem smutku ,więc dziwne by było gdybym do niej zadzwoniła.Wzięłam telefon i zaczęłam przeglądać kontakty.Pierwsze miejsce miała oczywiście mama,potem Madi i Dallas.Na 4 była Perrie.Następnym numerem był numer do Harrego.Kliknęłam.Zaczęłam pisać nową wiadomość.Teraz tylko zastanawiałam się czy wysłać ją do niego.Jest moim chłopakiem ,ale nie chcę go też tak obarczać moimi smutkami.Wstałam podeszłam do drzwi i otworzyłam je.Wróciłam do poprzedniego miejsca ,którym było łóżko.Jedyną myślą teraz było wyślij lub nie wysyłaj.Wysłałam.Już po jakiś 2 minutach słychać było ,że ktoś wchodzi po schodach.W pokoju zabrzmiał dźwięk pukania o drewniane drzwi.Rzuciłam krótkie
-Wejdź.
Drzwi od pokoju otworzyły się ,a w nich ujrzałam zielonookiego.Wszedł do pokoju ,zamykając za sobą drzwi.Oparł się o ścianę i zapytał
-Co się dzieje co?-nie wiedziałam jak mu odpowiedzieć,wzruszyłam ramionami,pokręciłam głową,a na moim policzku rozlały się kolejne łzy.Chłopak podszedł do mnie siadając obok i obejmując ramieniem.Tego właśnie potrzebowałam.Miłości, bliskości i wsparcia.Nie wiem jak to robił ,ale już gdy wszedł do pomieszczenia to dawał mi to.Nie musiał nic robić ,wystarczy ,że był.Za to go kocham.Daje mi szczęście praktycznie nic nie robiąc.
-Ciiiii....-wtuliłam się w niego jeszcze bardziej-Już dobrze jestem tutaj.Co mam zrobić?
-Po prostu bądź.-wyszlochałam cicho
-Będę.-chłopak położył się na łóżku ,ja wtuliłam się w chłopaka ,kładąc głowę na jego klatce piersiowej.Loczek objął mnie i podejrzewam ,że czekał ,aż mu wyjaśnię wszystko.
-Jak pogodzić ze sobą ogień i wodę?-zapytałam
-Tych dwóch żywiołów nie da się pogodzić ,są zbyt potężne.
-Dzisiaj przed pójściem do salonu odwiedziłam Sel.Nie chciała ze mną gadać tak jakby ,ktoś jej zabronił.Wyplątywała się ,że musi gdzieś jechać i ,że musi się szykować.
-Wiesz może na prawdę musiała gdzieś jechać i nie chciała ,abyś patrzyła jak krząta się po domu.
-Też tak na początku myślałam.Ale potem coś mi się przypomniało.Kiedy byłam w śpiączce ,miałam taki moment jakbym się obudziła.Przez krótki moment słyszałam to co się wokół mnie dzieje.Słyszałam rozmowę.Dwóch dziewczyn.Kłóciły się.Jedna obarczała drugą o to ,że leże w szpitalu.I znowu zapadła cisza.Potem przypomniała mi się sytuacja po obudzeniu się.Selena i Perrie siedziały ,przy moim łóżku ,nie odzywając się do siebie.Perrie nawet nie patrzyła na Sel, a jeśli już na nią zerkała to jej oczy były wypełnione wrogością.Wtedy nie zwracałam tak na to uwagi.Zadzwoniłam do Perrie.Powiedziała ,że zrobiła to dla mojego dobra.-koszulka chłopaka była mokra od moich łez.Płakałam.A raczej ryczałam.Nie wiem czemu tak bardzo to przeżywałam.Może dla tego,że to były moje przyjaciółki i nie chciałam ,aby się kłóciły zwłaszcza przeze mnie.Bo to ja byłam powodem ich kłótni.Jedna obarczała drugą winą o mój pobyt w szpitalu.Ale tak na prawdę to moja wina.To ja wpadłam pod samochód i to ja nie uważałam na przejściu.
-Co zrobiła?
-Powiedziała Selenie ,żeby trzymała się z dala ode mnie.Bo przynosi mi pecha.Że ma się do mnie nie odzywać,pisać czy coś w tym stylu.Ma mnie zostawić i tyle ,tak jakbyśmy się nie znały.Powiedziała także ,że nie powinno to robić ,ani mi ,ani jej różnicy skoro i tak wcześniej potrafiła się ode mnie odciąć.
-Robiła to dla twojego dobra.
-Ty też przeciwko mnie?
-Nie o to mi chodziło.Może chce obarczyć ,kogoś winą ,by przestać obwiniać samą siebie.
-Jak to?-byłam zdziwiona tym co usłyszałam
-No tak.Perrie obwiniała się tak samo jak każdy.Obwiniała się za to ,że nie pobiegła za tobą ,czy nie puściła mnie ,abym to ja ruszył za tobą.Z jej punktu widzenia Cię chroni ,zabraniając Selenie spotkać się z tobą.Obwinia się ,że nie uchroniła Cię przed nią i to ją uważa za problem.
-Ale czemu mi nie powiedziała.Przecież to nie jej wina.To ja powinnam uważać ,tak.-podniosłam głowę by patrzeć na twarz chłopaka
-Moim zdaniem , powinnyście spotkać się we trzy i pogadać ,wyjaśnić wszystko.
-To nie takie proste.
-Wiem.Ale ty jesteś silna i dasz radę.Jesteś przecież wojowniczką.Moją wojowniczką.Tak?-lubiłam kiedy tak do mnie mówił ,to dawało mi otuchy ,daje siłę.
-Tak.
Między naszymi rozmowami zdążyliśmy się umyć i przebrać w rzeczy do spania. Przegadaliśmy tak jeszcze z 2 godziny.Każdego dnia poznajemy się na nowo.Zawsze bałam się związków nie wiedziałam jak się potoczy czy będę miała z nim temat do rozmowy.Czy nie znudzimy się nawzajem.Do tej pory moje obawy się sprawdzały co do poprzednich związków.Albo nie mieliśmy o czym rozmawiać ,albo nie mieliśmy czasu dla siebie ,a jeszcze w innym wypadku rozstaliśmy się przez różne zdania, co doprowadzało do kłótni.A z Harrym jest inaczej.Mamy różne charaktery,zdania i upodobania.Jedyne w czym jesteśmy zgodni to w guście muzycznym.Ale my jesteśmy przykładem ,że różnice się przyciągają.Razem spędzamy cudowne chwile.Podniosłam głowę.Harry spał jak zabity.Ja tylko wtuliłam się w niego bardziej i przykryłam nas kołdrą.Wkrótce tak jak on oddałam się krainie Morfeusza.

************
POD DOMEM

-Jak myślisz jej plan wypali?-powiedział jeden z mężczyzn siedzących w aucie po drugiej stronie ulicy.
-Nie wiem.Nie chce o tym w ogóle myśleć.Robię to tylko bo nieźle płaci.Nie interesuje mnie to co ona później z tym fantem zrobi ,ale kiedy tylko odwalimy za nią brudną robotę, wyjeżdżam.Jak najdalej stąd.-powiedział drugi ,siedzący od strony kierowcy 


************
*ZAYN*
~kilka godzin wcześniej~

Wybiegłem za Perrie.Biegła przed siebie nie patrząc nawet czy coś jedzie w tej chwili ulicą.Dogoniłem ją dopiero przy lasku koło domu chłopaków.Dziwnie tak mówić bo jeszcze nie dawno mieszkałem tam.Ale wracając.Dziewczyna usiadła na jednej z najbliższych ławek.Usiadłem koło niej.Była cała we łzach.
-Hej co się stało?Pierwszy raz widziałem jak się kłócicie.-objąłem moją narzeczoną
-To wszystko moja wina.-dziewczyna mówiła przez płacz
-Spokojnie powiedz mi wszystko od początku.-próbowałem dowiedzieć się co jest grane
-Bo ja...zakazałam Selenie widywać się z Demi.Powiedziałam jej ,że to przez nią była w szpitalu i tak dalej.Poniosło mnie.Powiedziałam co myślałam.I nie zaprzeczę ,jest mi z tym ciężko.Selena była moją przyjaciółką.Obwiniam ją ,a powinnam siebie.-blondynka bardziej się rozpłakała

-Co ty mówisz!Nie chcę tego mówić ,ale taka jest prawda.To jest po części wina Demi.Nie powinna wybiegać z budynku, powinna też uważać na przejściu.-nie lubiłem mówić ,czegoś złego na temat innych osób ,zwłaszcza jeśli byli moimi przyjaciółmi.-Każdy z nas się obwinia za to co się stało.Każdy mówił sobie ,że mógł ją powstrzymać i tak dalej.Ale czasu nie cofniemy.
-Zayn!Demi to moja przyjaciółka.Przez moją głupotę straciłam najlepszą przyjaciółkę.
-Nie straciłaś!Po prostu macie kryzys.Każdy je ma i zdarzają się jak w związkach.
-Ja i Demi to nie każde przyjaźnie.My nigdy się tak ostro nie kłóciłyśmy.Nasza największa ,kłótnia to było ,kto dłużej siedzi w łazience.-dziewczyna odsunęła się -Po prostu to spieprzyłam.
-Nie spieprzyłaś ,chciałaś ją chronić ,to się liczy.Ona to wie.Nie możesz się też oskarżać ,ona by tego nie chciała.Nie pamiętasz sama mówiłaś ,że jak się obudziła to wmawiała Ci ,że to tylko i wyłącznie jej wina?
-Tak.Może masz racje.Choć już do domu.Zimno się zrobiło.-Perrie wstała z ławki i pociągnęła mnie za rękę ,każąc tym samym wstać mi.
-I wiesz co jeszcze Ci powiem.-szliśmy w stronę samochodu stojącego przed domem naszej paczki
-No co?-na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka.Okryłem ją moją kurtką.
-Że powinnyście się we trzy spotkać ,któregoś dnia i wyjaśnić sobie wszystko.
-We trzy czyli?-na twarzy dziewczyny namalowało się zdziwienie
-Ty, Demi i Selena.Wiem zaraz powiesz ,że jestem głupi czy coś ,ale przecież nadal uważasz ją za przyjaciółkę.Przecież od tak nie można zerwać przyjaźni.-teraz oczekiwałem ,aż dziewczyna wydrze się na mnie lub coś w tym stylu.Lecz ona tylko oparła głowę o moje ramie i powiedziała
-Masz racje...
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę naszego domu.

___________________________________________________________________________________
I jak?Wiem ,że krótki ,ale taki miał być.W tym rozdziale chciałam przybliżyć o co poszło dziewczynom.Mam nadzieję że się podoba.Pod poprzednim postem było 6/7 komentarzy więc darowałam i już daję wam teraz rozdział (to tez z powodu długości rozdziału),ale teraz nie odpuszczę i dodam ten jeden komentarz więcej. :)
8KOM.=NOWY ROZDZIAŁ
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

WAŻNE!!!!!!!!
Jeśli chcecie być informowani koniecznie wpiszcie się w liście informowanych w zakładce o tym samym tytule.Jeśli masz konto tutaj wystarczy ,że wpiszesz w komie ,że chcesz być informowany/na ,a jeśli nie masz konta wpisz swojego TT:) Osoby ,które nie muszą się już wpisywać to:
-@chamskipodryw
-@wiki45619
oraz Ness Styles 
<3 Bo wiem ,że te osoby chcą być informowane.W zakładce "Informowani" będzie także lista ,kogo informuję.To zajmie tylko chwile.