sobota, 24 maja 2014

Rozdział 5 s. 2 ~Nie wszystko co wspaniałe trwa wiecznie~

*DEMI*

7 dni.To już tydzień odkąd się pokłóciliśmy.Nie wiem jak to się stało.Od 7 dni siedzę w pokoju i płaczę.Harry to pierwszy chłopak dla ,którego wylałam tyle łez przez kłótnie.Nie wiem co o tym myśleć.Jestem załamana.Nie tylko ja.Fanki na Twitterze piszą #HemiWeAreWithYou. Tak od początku naszego związku nazywają nas Hemi. Pewnie chcecie wiedzieć co się stało, że piszą już hostangi(nie wiem jak się to pisze :( ).Otóż pokłóciliśmy się z mojego powodu.Jak zwykle.Otóż było to tak.Już od jakiś 2 tygodni jest między nami spięcie.Po tych moich wymysłach ,że ktoś mnie śledzi i tak dalej ,puściły nam nerwy.Zaczęło dochodzić między nami do kłótni.Kłóciliśmy się o wszystko.Dosłownie.O to ,że może mnie trzeba wysyłać z obstawą do sklepu.Nie dziwie mu się sama pewnie bym nie wytrzymała ze sobą.Już i tak długo wytrzymywał.Nie wytrzymuje już tego ,a co dopiero on.Teraz mamy ciche dni.Jedynie to co razem robimy to śpimy i jemy posiłki.Tak to jest między nami jakaś bariera.Czasami mam już tego dość i chciałabym podejść do niego i po prostu się w niego wtulić.I mogłabym to zrobić ,ale jakaś nie znana mi siła mówi 'NIE' a ja jej słucham.Nie wiem czemu.Leżę teraz tak na łóżku i gapie się w sufit.Nie mogąc już tak dłużej ,ubrałam krótkie miętowe spodenki , białą bokserkę i na nogi założyłam baleriny.Jest lato i mimo ,że jest 20.34 to jest ciepło.Co ja mówię gorąco.A przecież w Londynie często takie coś się nie zdarza ,więc będę korzystać.Zaczesując włosy w koński ogon zeszłam na dół ,gdzie w salonie siedzieli Harry,Niall, Liam i El.Oglądali jakiś teleturniej.W środku tygodnia rzadko trafia się coś wartego obejrzenia.Lou coś gotował w kuchni.A Danielle pisała coś na laptopie w jadalni.Czyli wieczór jak każdy inny.Kiedy przechodziłam koło fotela na ,którym siedział zielonooki ,czułam jego krótki ,ale mocny wzrok na sobie.Podeszłam do wieszaka na ,którym wisiała moja ulubiona miętowa apaszka.Przewiesiłam ją na szyi ,co zwróciło uwagę Lou.
-Idziesz gdzieś?-po jego pytaniu ,spotkałam się ze spojrzeniem Liama ,El ,Harrego i Dani.Niall nadal był zainteresowany teleturniejem i wcinaniem popcornu.
-Tak.-odpowiedziałam szybko ,by ukryć moją nie pewność
-Gdzie o tej godzinie?-odezwał się tym razem Li
-Przejść się ,a co?-spytałam dość zdziwiona ,nie jestem przecież dzieckiem tak
-A będziesz szła koło sklepu?-zapytał z kuchni Lou
-Może ,a coś potrzebujesz?
-Marchewki.-odpowiedział radośnie
-Po co Ci marchewki?-zaśmiałam się lekko
-Piekę ciasto ,a zapomniałem ,że się skończyły.No znaczy prawie bo są jeszcze dwie ,ale to nie wystarczy.
-Co ty masz z tymi marchewkami co?-zapytałam śmiejąc się pierwszy raz od tygodnia
-O co Ci chodzi?-odpowiedział pytaniem na pytanie
-O ten tramwaj co nie chodzi.No wszystko co robisz w kuchni musi być z marchewką, codziennie jesz marchewkę , wymieniać dalej?Co jest w niej takiego ,że ją tak ubóstwiasz?
-Są takie pomarańczowe ,słodkie , mają fajny kształt...
-Dobra już koniec ,mi wystarczy idę po te marchewki.... - zaśmiałam się ,a wszyscy słuchający tej przedziwnej rozmowy o marchewkach ,zajęli się dalszym oglądaniem czegoś w telewizji.Gdy już miałam zamykać drzwi zerknęłam na Harrego ,który w tym samym momencie spojrzał się w moją stronę.
                                                         
                                                               *************

Szłam już tak z dziesięć minut.Nie chciałam się spieszyć.I tak moim pierwotnym planem było pójście na spacer ,a nie do sklepu.Ale czemu nie można tego połączyć ,tak?Szłam przez park.Moje już dłuższe włosy latały w tą i we w tą.Lubiłam takie momenty ,kiedy szłam nie ważne gdzie nie ważne przez co.Liczy się to ,że idę i mogę pomyśleć o wszystkim nie zważając na godzinę.Moim jedynym towarzyszem jest wiatr.Oczywiście moje przyjemności nie trwały długo.Tuż przy parku stał nie duży sklep spożywczy.Przeszłam przez ulicą tym samym wchodząc na parking owego sklepu.Nie stało na nim wiele samochodów.Dosłownie stały cztery.Za to w sklepie było więcej ludzi jak na cztery samochody.Nie przejęłam się tym za bardzo.Przecież nie wszyscy nagle stoją w kolejce.Ja tylko wchodzę po marchewki dla Lou i wychodzę.Nie będę przecież zwiedzać całego sklepu.Weszłam do budynku.Od razu zalała mnie fala ciepła.Mimo iż na dworze jest ciepło dało się odczuć znaczną różnicę.Moim punktem był dział z warzywami.Nie trudno je było znaleźć.Wzięłam woreczek i zaczęłam pakować kilka marchewek.Gdy już skończyłam odeszłam od warzyw i zaczęłam spacerować po sklepia oglądając sklepowe półki.Co dziwne tak się zafascynowałam tym co się na nich znajduję nie zauważyłam ,że ,ktoś stoi przede mną.Wpadłam na chłopaka.Nie wiem jakim cudem ,ale przewróciłam się tym samym burząc wierzę z jakiś puszek.Chłopak podszedł do mnie i zaczął mi pomagać w wstawaniu.Dopiero gdy otrzepałam się z brudu sklepowej podłogi mogłam mu się przyjrzeć.Był dość dobrze zbudowany.Troszkę wyższy ode mnie.Miał na sobie jasne dżinsy, białą bluzkę z nadrukowanym jakimś zespołem na to czarną rozpinaną bluzę, a na nogach converse.Na głowie miał burzę loków.Gdybym miała przed sobą jego i Harrego tak samo ubranych ,którzy stoją tyłem mogłabym ich pomylić.Chłopak ma również brązowe oczy.Gapiłam się tak na niego ,nadal oszołomiona całą sytuacją.Nic nie słyszałam.Widziałam jak porusza ustami ,ale nic a nic nie dochodziło do mnie.Wróciłam do siebie po jakiejś minucie.Wtedy usłyszałam jego głos.
-Hej nic Ci nie jest?
-Nie ,nie nic.-cały czas mówiłam i pewnie wyglądałam jak naćpana ,jakbym nie miała kontaktu z rzeczywistością ,ale było odwrotnie.W pełni świadoma dalej mówiłam.- Przepraszam to moja wina.Powinnam patrzeć przed siebie ,a nie w półki.
-Spokojnie nic się nie stało.Nie pierwszy raz ktoś na mnie wpada.Jedyne czego mi szkoda to tej wierzy.-brązowooki oznajmił ze śmiechem
-Jakiej wierzy?-zapytałam dość zdziwiona ,zaraz przypominając sobie o tym na co się wywaliłam.Szybko odwróciłam się i zobaczyłam masę porozrzucanych puszek z jakimś sosem.-O Boże ,ja to zrobiłam?-zapytałam jak głupia.Spojrzałam na dziewczynę pracującą tutaj ,która na nowo zaczęła układać wierzę.Podeszłam do niej i zaczęłam pomagać.
-Proszę to zostawić ,poradzę sobie.-powiedziała cichym,delikatnym głosem
-Na pewno?-zapytałam
-Na pewno.-dziewczyna odpowiedziała delikatnym uśmiechem i wróciła do swojej pracy
-Nic Ci nie jest?Wyglądasz trochę jakbyś obudziła się dopiero.-chłopak na którego wpadłam miał dobry humor bo cały czas sobie żartował
-Nie na pewno.Po prostu nie często mam taki bliski kontakt z podłogą.-zaśmiałam się ,na co mój towarzysz zareagował tym samym.Schyliłam się po 'zakupy' dla Louisa-Jeszcze raz Cię przepraszam.To moja wina.
-A ja jeszcze raz mówię ,że nic się nie stało.Tak po za tym jestem Bradley ,ale mówią mi Brad.-chłopak podał mi rękę, którą uścisnęłam i odpowiedziałam
-Ja jestem Demetria ,ale mówią mi Demi.Milo mi poznać ,choć milej by było nie w taki sposób.-zaśmialiśmy się
-Wiem jesteś wyśmienitą piosenkarką ,więc trudno Cię nie znać.-powiedział Brad z uśmiechem na co odpowiedziałam również z uśmiechem
-Dziękuję to miłe z twojej strony.Pogadałabym jeszcze ,ale się śpieszę.
-Nie ma sprawy.Miło było Cię poznać.Może kiedyś się jeszcze spotkamy.-odpowiedział i odwrócił się
-Było by miło.-poszłam do kasy zapłaciłam za zakupy i poszłam prosto do domu

                                                        **********************

Gdy doszłam do domu była jakaś 21:21.W domu było tak jakbym wyszła i weszła z powrotem.Lou w kuchni się krzątał ,Dani przy laptopie ,a reszta przed telewizorem.Nie dwie rzeczy się zmieniły.Niektórzy byli poprzebierani już w piżamy.Drug ą rzeczą był kanał telewizyjny.Był włączony jakiś kanał muzyczny.Leciała teraz końcówka ,łatwo wpadającego w ucho kawałka.Zdjęłam buty i powędrowałam do kuchni odnosząc składniki dla Lou.Kiedy już wracałam do pokoju przez salon chciałam sprawdzić czyj to kawałek.Do końca teedysku wpatrywałam się w telewizor nie poruszając się.

I've been a bad bad boy,
Whispering rude things in her ear,
Please say she'll break,
Please say she'll change,
I wanna bring me back to.

I talk a lot of shit,
When I'm drinkin' baby,
I'm known to go a little too fast,
Don't mind all my friends,
I know they're all crazy,
But they're the only friends that I have.

I know I don't know you but I'd like to,
Skip the small talk and romance, girl
That's all i have to say so baby
Can We Dance?

I talk a lot of shit,
When I'm drinkin' baby,
I'm known to go a little too fast,
Don't mind all my friends,
I know they're all crazy,
But they're the only friends that I have.

I know I don't know you but I'd like to,
Skip the small talk and romance, girl
That's all i have to say so baby
Can We Dance?

Kiedy spojrzałam na telewizor.Doznałam szoku.Nie to nie było spowodowane piosenką czy czymś nieprzyzwoitym w teledysku.Powodem był raczej wykonawca utworu.Zdążyłam zapamiętać nazwę zespołu 'he Vamps' Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Co się szczerzysz jak mysz do sera?-zapytała El przechodząc koło mnie i widząc moją minę.
-Znam tego chłopaka.Wpadłam na niego w sklepie...
-To fajnie.-powiedział Harry siedząc tyłem do mnie.Ja tylko się zaśmiałam i poszłam na górę.Wzięłam ciepły prysznic ,ubrałam się w piżamę.Dziś będę spała w swoim łóżku.Weszłam pod chłodną kołdrę.Wzięłam jeszcze do ręki telefon i weszłam na Twittera.Postanowiłam sprawdzić te całe 'The Vamps'.Zaobserwowałam band i ich członków.Wchodząc na profil Brada zauważyłam ciekawy wpis na ,którym było moje imię.
 "Wow dziś spotkałem niesamowitą piosenkarkę Demi Lovato.To było coś fajnego spotykając gwiazdę takiego formatu :D"
Nie pozostałam dłużna i również napisałam twetta tylko oznaczając chłopaka.
"@TheVampsBrad Miło było mi Cię poznać.Mam nadzieję ,że jeszcze będziemy mieli okazje pogadać" 
Wyłączyłam Twittera i poszłam spać z uśmiechem na twarzy.
____________________________________________________________________________________________________________________
Tak ,krótki wiem ( Ale Podoba się? :D Wiem miało być jak wrócę z wycieczki ,ale długo nie mogłam się po niej pozbierać.xD Mam nadzieję ,że się wam podoba.Rozumiem ,że poprzedni rozdział się nie podobał.Trudno.Chciałam spróbować czegoś nowego.Myślałam ,że skoro rozdział jest bardziej opisowy niż zdarzeniowy to taka forma będzie lepiej obierana ,ale najwidoczniej się myliłam.Miałam zamiar napisać jeszcze z 2 takie rozdziały ,ale po waszej reakcji daruję sobie ;P Wracając do tego rozdziału ,jak pewnie zauważyliście nową postać ,czyli konkretnie Brada :) Nie to nie jest połowa sezonu ta jak pisałam.(Dla przypomnienia pisałam ,ze wprowadzę go dopiero w połowie serii)I nie musicie się martwić ,na razie nic się nie stanie tragicznego w związku Demi i Harrego.Brad nie popsuje ich relacji.Tak więc miło mi widzieć ,że jest już 4 obserwatorów.Chciałabym ,aby była to większa liczba ,ale i tak się ciesze z tych czytelników ,których mam bo bez was nie było by tego bloga. <3 Nie chce mi się już pisać tych dennych "5 komentarzy za rozdział" więc rozdział następny dodam go od razu jak napiszę :)Ale miło by było zobaczyć choć kilka komentarzy :) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ To nic cię nie kosztuję ,a ja mam powód do dalszej pracy.
Do zobaczyska :** Pozdrawiam :**** Kika <3

3 komentarze:

  1. Super! Fajnje by było gdyby się pogodzili ;) weny kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O.O O.O O.O WWWWWOOOOOWWWW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cudo!!! Cudo!!!! I jeszcze raz się powtórzę... CUDO!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest czadowy!
    Chciałabym ,żeby się pogodzili :)
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń