środa, 26 lutego 2014

Rozdział 5 ~Holmes Chapel~

*DEMI*

Od kilku godzin jesteśmy w Holmes Chapel.Harry podczas jednego z naszych postojów zadzwonił do Gemmy i uprzedził ,że jedziemy.Gdy przyjechaliśmy dziewczyna czekała już na nas z przygotowanym dla mnie pokojem gościnnym i "starym" pokojem Harrego.Oczywiście Harry to wielki uparciuch i musiałyśmy z Gemmą przekonywać go ,aby położył się spać ,bo ten chciał od razu jechać do mamy.Ale na szczęście pretekst ,że jest za późno i i tak by go nie wpuścili w końcu doszedł do jego zakutego łba.Razem z Gemmą jeszcze porozmawiałyśmy chwilę i też poszłyśmy spać.
-----------------------------------------------------

Właśnie z Gemmą siedzimy w kuchni i pijemy kawę.Jest po 12 ,a Harry jeszcze nie wstał.
-On zawsze tak długo śpi?-zapytałam się jego siostry, ta się zaśmiała
-Tak.To wielki śpioch.Kiedyś jak był mały to prawie zaspał na zbiórkę w szkole ,bo jechali na wycieczkę.Zbiórka była o 13 ,więc wiesz.Po nim można się spodziewać wszystkiego.-wybuchnęłyśmy wielkim śmiechem
-Ha ha ha fajnie to się naśmiewać z młodszego brata?
-No w końcu wstałeś!-dziewczyna wstała i uściskała swojego brata
-Pora najwyższa.hahaha.Do ,której są odwiedziny w szpitalu?
-Myślę ,że tak do 18 może do 19 najwyżej.-odpowiedziałam chłopakowi
-Gem...-przeciągną Harry
-Tak?Czego chcesz?-dziewczyna spojrzała podejrzliwie na brata
-A czy ja muszę coś chcieć?-odpowiedział oburzony loczek
-Jeśli mówisz do mnie Gem znaczy że coś chcesz.-blondynka zaśmiała się
-No ok.Chciałbym pojechać do mamy.A nie chce zostawiać Demi samej...
-Harry spokojnie zajmę się nią.Oprowadzę Cię ,albo nie pójdziemy na zakupy...-dziewczyna zwróciła się tym razem do mnie
-Brzmi świetnie.-uśmiechnęłam się. W tym samym czasie chłopak ucałował dziewczynę w policzek i wbiegł po schodach do swojego pokoju.
-No to co my też idziemy się przebrać i idziemy na zakupy?-zapytała mnie moja towarzyszka
-Jasne.-posłałam jej uśmiech.Wstałyśmy od blatu.Wzięłam kubek Gemmy i mój ,po czym je umyłam.Gemma zdążyła już pójść do swojego pokoju.Zrobiłam to samo.Kierując się po schodach do pokoju minęłam się z chłopakiem ,który rzucił krótkie "Cześć" i już go nie było.Weszłam do pokoju gościnnego.Wyjęłam z mojej torby czarne spodnie z kwiecistymi wzorami, kremową zwiewną bluzkę oraz kawowe buty.Weszłam do łazienki ,ubrałam przygotowany zestaw i zrobiłam jeszcze lekki makijaż.Włosy zostawiłam rozpuszczone.Wychodząc z pokoju sprawdziłam czy wszystko co mi potrzebne mam.Zeszłam na dół gdzie już czekała na mnie dziewczyna.Miała ubrane podobnie tak jak ja czarne spodnie,białą bluzkę i na to szary sweter rozpinany.Do tego miała piękne szare buty oraz brązową torebkę.
-To co zamykamy dom i idziemy szaleć.Centrum jest dość blisko ,więc się przejdziemy i przy okazji pokażę Ci okolice.-dziewczyna złapała mnie pod ramię i wyszłyśmy z domu.Jak na razie dzień zapowiada się dobrze.

*HARRY*

-Witam pan do kogo?-zapytała mnie starsza recepcjonistka w szpitalu
-Ja do mojej mamy.Anne Twist.
-Sala numer 207.-staruszka uśmiechnęła się miło co odwzajemniłem
-Dziękuję.-odpowiedziałem jej odchodząc.Po piętnastu minutach szukania ,w końcu znalazłem upragnioną sale numer 207.Ale nie udałoby mi się to gdyby nie pomoc lekarza, którego podczas moich poszukiwań mijałem chyba z dziesięć razy.Stałem pod salą nr. 207.Nie wiem dlaczego ,ale bałem się.Bałem się tego co tam zobaczę.Nie nie przypuszczałem złego ,ale po prostu boję się o nią.Nie co dzień się słyszy że ktoś bliski ma raka ,a po kilku tygodniach tak omdlewa ,że trafia do szpitala.Często zdawało jej się mdleć ,ale nie tak ,aby trafić do szpitala i nie na aż tyle.Podobno obudziła się po kilku godzinach.Zawsze to było jakieś pięć góra dziesięć minut i budziła się jak po śnie zimowym.Martwi mnie ,że takie sytuacje mogą się powtarzać.Przestałem zaprzątać sobie głowę złymi myślami.Wszedłem do sali.Leżała tam.Była przytomna.Odwróciła się do mnie i zarazem witając mnie swoim uśmiechem.
-Cześć mamo.-podszedłem do łóżka mojej rodzicielki siadając na krześle.-Jak się czujesz?
-Dobrze.Ale co ty tutaj robisz nie powinieneś być w Londynie?-zaczęło się-Gdybym wiedziała że przyjedziesz przygotowałabym Ci pokój.Może zmęczony jesteś ,kiedy przyjechałeś?
-Mamo spokojnie.Nie jestem już małym dzieckiem ,które nie umie sobie poradzić.Przyjechaliśmy dzisiaj w nocy.Gemma wszystko przygotowała.-zawsze musi histeryzować.Ale chyba ją rozumiem przecież, każda matka dba o swoje dziecko jak najlepiej, Prawda?A już szczególnie o to młodsze.
-Zaraz, zaraz.Czy ty powiedziałeś "przyjechaliśmy"?-oho zaczęły się pytania
-Tak ,powiedziałem przyjechaliśmy.Przyjechałem z koleżanką.-z szczególnym naciskiem na słowo "koleżanka"
-Z kim?Nowa dziewczyna?Miła, ładna?Kiedy ją poznam.-szczerze czasem wolałbym ugryźć się w język.Mama zadała my tyle pytań.I to na raz.Zawsze jeśli usłyszała coś o jakiejś dziewczynie to zadawała miliony pytań.Czy to moja dziewczyna.Jaka jest.Ale co się dziwić miałem ich tyle.Ale przeszłość przeszłością.
-Nie to nie jest moja dziewczyna, tylko koleżanka.Nazywa się Demi.Znamy się od kilku tygodni.Mieszka z nami.I to nie jest teraz takie ważne.Lepiej powiedz ,co z tobą.Jak się czujesz?-szybko zmieniłem temat ,bo jeszcze zaczęłaby mnie pytać o to czym się zajmuje ,czy  ma rodzeństwo.A tego bym nie przeżył.
-A dlaczego ją wziąłeś?A ja się czuje dobrze.Zaproponowali mi chemio terapie 3 dni temu.Zgodziłam się.Ale się boję.I nie jestem pewna tej decyzji.Co jeśli to zamiast zwiększyć mi czas życia ,go skróci?
-Mamo ,lepiej jest podjąć to ryzyko.Ponad 80% ludzi po chemioterapii zyskuje nowe życie.-specjalnie nie odpowiedziałem na pierwsze pytanie ,bo po nim padły by kolejne.A po tym co bym odpowiedział zaczęłaby jednak spiskować ,ze coś nas łączy.
-A co jeśli jestem w tych 20%?
-Nie jesteś.Jesteś silna.Tylko w to uwierz.-Sam siebie ostatnio zadziwiam.Zacząłem mówić mądre rzeczy.Ale chyba każdy by powiedział swojej bliskiej osobie w takiej sytuacji.Resztę dnia spędziłem na rozmowach z moją rodzicielką.Opowiadała mi co się zmieniło w miasteczku.Powiedziała mi chyba wszystko co zdarzyło się od mojej ostatniej wizyty.Nie pozostałem jej dłużnym i opowiedziałem jej co u chłopaków i dziewczyn.Gdzie byliśmy i tak dalej.Oczywiście nie obyło się bez rozmowy na temat Demi.Oczywiście moja mama potrafi wydusić ze mnie wszystko.Powiedziałem dlaczego przyjechała ,choć pozmieniałem okoliczności.Powiedziałem ,że siedzieliśmy w domu.Zadzwoniła Gem i powiedziała co się stało.A że było późno to dziewczyna nie pozwoliła mi jechać samemu w nocy.Oczywiście moja matka zaczęła wychwalać ją że dobrze zrobiła.
Ale nadszedł czas ,aby skończyć odwiedziny.Pożegnałem się z mamą.I pojechałem do domu.Boję się o Demi.Przebywała zbyt dużo czasu z moją siostrą, a to nie wróży niczego dobrego.Zwłaszcza jeżeli poszły na zakupy.
*pół godziny później*
Wszedłem do domu i to co zastałem ,było dość dziwne.Moja siostra razem z Demi siedziały razem na sofie całe w łzach... Oglądając jakąś komedie romantyczną.Serio to jest dziwne.Zwłaszcza ,że moja siostra nie lubi komedii romantycznych.o.O 
-Hejka.
-hej.-odpowiedziała mi blondynka
-I co tam?Jak minął dzień?
-Cudownie kupiłyśmy sobie kilka ciuchów.Poszłyśmy do kawiarni.Pogadałyśmy.Pośmiałyśmy się.Aż w końcu znudziło nam się i wróciłyśmy do domu.A u ciebie?-moja siostra to mistrz opowiadania całego dnia w minutę.Nie nawet mniej.
-Też fajnie.Przegadałem z mamą pół dnia.Ma wyjść dopiero za kilka dni ,bo chcą ją przygotować do chemio terapii.I musi też przejść kilka badań.
-Współczuję.A jak się czuje?-zapytała blondynka
-Dobrze.Dziękuję.To co robimy dalej?
-Nie wiem co wy robicie ,ale ja idę do koleżanki.Umówiłyśmy się dzisiaj.Ja zmykam.-stwierdziła Gem i wyszła z domu
-Chodź oprowadzę Cię.
*5 dni później*
 *DEMI*

Pobyt tutaj to było coś nieziemskiego.To miasteczko jest cudowne.Tutaj jest tak miło ,spokojnie.Tu można się wyciszyć.Harry oprowadził mnie chyba wzdłuż i wszerz.Ten tydzień minął bardzo dobrze.Harry się przede mną otworzył, zwiedziłam piękne miasteczko, poznałam nowych ludzi.Nic dodać nic ująć.A wracając do poznawania nowych ludzi.Z Harrym poznałam się z ponad pół miesiąca temu , a już jesteśmy przyjaciółmi.Choć ja nie wiem czemu ,ale czuje chyba czuję coś więcej.Chyba jest to spowodowane tym że się przede mną otworzył  i przez pobyt tutaj.Przy nim czuje się inaczej.Przy nim byłam cały czas wesoła.Świetnie się bawiliśmy.Boję się że on nie czuje tego samego.Więc zachowam to dla siebie i nikomu nie powiem.W końcu dla mnie tez jest dziwne że zakochałam się w kimś po pół miesięcznej znajomości.Zwłaszcza  po tym co przeszłam, nie miałam ochoty na nowe związki.A teraz się zakochałam.Ale wracając.Oczywiście przez cały czas nadzorowała nas Perrie.Dzwoniła codziennie.Do mnie Perrie ,a do Harrego Lou.I tak wymieniali się informacjami z resztą.Nic dziwnego w końcu chodzi o mamę przyjaciela tak.Spakowałam się już.Pożegnałam się z Gemmą.Przez te kilka dni na prawdę się polubiłyśmy.Kiedy Hazza był w szpitalu ,my wygłupiałyśmy się, robiłyśmy zdjęcia, rozmawiałyśmy.Teraz czekałam przy samochodzie na Harrego ,który sprawdzał czy wszystko wziął i żegnał się z siostrą.W końcu zakończył swą powinność i wsiedliśmy do samochodu.
-Zanim wyjedziemy musimy odwiedzić jeszcze jedno miejsce.-stwierdził i uśmiechną się lekko w moją stronę.
-Okej a gdzie?-spytałam odpowiadając uśmiechem za uśmiech
-To tajemnica i niespodzianka.
-Lubię niespodzianki.
-To dobrze.

*HARRY*

Minęło ponad pół miesiąca od kąd ją znam, ale muszę jej to powiedzieć.W końcu kto nie ryzykuje ten nie zyskuje ,prawda?A jeszcze przez pobyt tutaj uczucie to trochę się zwiększyło.Po piętnastu minutach dojechaliśmy.Wysiadłem z auta.Przebiegłem na drugą stronę otwierając dziewczynie drzwi.Dziewczyna pięknie się uśmiechnęła.Byliśmy nad małym jeziorkiem w głębi małego lasu.
-O mój Boże jak tu pięknie.-dziewczyna zachwycała się widokiem
-Prawda.W dzieciństwie przychodziłem tu zawsze ,gdy chciałem pobyć chwile sam lub kiedy miałem zły dzień.To miejsce mnie uspokajało.-Doszliśmy do małego mostu.I przysiedliśmy na nim.  
 -Chyba chcesz mi coś powiedzieć co?-dziewczyna ni stąd ni zowąd zadała pytanie.
-A czemu tak myślisz?-wiedziałem ,ze ma racje ,ale chciałem się dowiedzieć skąd to wie
-Kiedy chciałeś mi powiedzieć o tym co Cię trapi też pojechaliśmy nad jeziorko.-dziewczyna zaśmiała się
-Hahaha fakt.Nie pomyślałem nawet o tym.
-No to co masz mi do powiedzenia?-dziewczyna uśmiechnęła się zamykając oczy i pozwalając wiatru rozdmuchiwać jej blond włosy.
-Chodzi o to , nie zrozum mnie źle.Znamy się od ponad pół miesiąca, ale kiedy weszłaś na imprezę razem z Perrie.Wyglądałaś pięknie.Potem ta rozmowa na plaży, w samolocie, nad jeziorkiem-lekko się zaśmialiśmy-I jeszcze ten tydzień tutaj.Kiedy zaczęliśmy gadać na różne tematy.Wygłupiać i tak dalej.Zrozumiałem.Demi ja...-dziewczyna otworzyła swoje piękne brązowe oczy zwracając się do mnie- zakochałem się w Tobie.Po raz pierwszy przy Tobie zapomniałem o Taylor.Przy niej nie czułem tego co przy tobie.Na początku nie wiedziałem co to jest.Ale teraz już wiem i przepraszam za to co teraz zrobię.

*DEMI*

Demi ja...zakochałem się w Tobie.-zaraz co? czy on powiedział że się we mnie zakochał?Czy ja dobrze słyszę?Może ja śnię?Przed pół godziną mówiłam sobie że on nie może czuć tego samego ,a teraz siedzi obok mnie i mi to wyznaje -Po raz pierwszy przy Tobie zapomniałem o Taylor.Przy niej nie czułem tego co przy tobie.Na początku nie wiedziałem co to jest.Ale teraz już wiem i przepraszam za to co teraz zrobię.-To mnie zaskoczyło on... on... mnie pocałował.Jego usta właśnie były przy moich.Chciałabym ,aby ten moment trwał wiecznie.Ale ja głupia się odsunęłam.
-Przepraszam-zielonooki wstał-nie powinienem.Mam nadzieję ,że to nie wpłynie na naszą przyjaźń.
-Harry poczekaj.-Także wstałam.Otrzepując sukienkę.-Harry.Nie przepraszaj, bo nic złego nie zrobiłeś.I to może wpłynąć na naszą przyjaźń.Ale nie źle.To głupio zabrzmi ,ale ja kilkadziesiąt minut temu zastanawiałam się co ja tak naprawdę do Ciebie czuję.I stwierdziłam ,że też się zakochałam.Bałam się że to ty do mnie nic nie czujesz.-chłopak stał wpatrzony we mnie i chyba tak samo jak ja nie dowierzał ,że to powiedziałam.Podeszłam do niego i bez wahania objęłam go całując w usta.Chłopak też mnie objął i się nie opierał tylko pogłębiał nasz pocałunek.
To był najwspanialszy tydzień w moim życiu.

___________________________________________________________________________________________________________


Strój Demi na zakupy
Strój Gemmy na zakupy

No więc tak nie wiem ,czy ten rozdział jest dłuższy jak obiecałam za co was przepraszam.I sama nie jestem z niego zadowolona.Chciałam zrobić więcej "relacji" z pobytu w miasteczku ,ale nie miałam za bardzo weny na tą koncepcję.Ale cóż przynajmniej koniec mi się podoba , a wam? hahah I do mojej przyjaciółki ,która może to czytać "Werka ,chyba nie myślałaś ,że powiem Ci kiedy będzie pocałunek co? xD" hahaahah Przepraszam ,ale musiałam.Tak więc stara zasada.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Ostatnio jak napisałam ,że chcę 5 komentarzy w zamian za nowy rozdział to od razu było 5.Ale tak to dwie osoby na krzyż komentują tak?Nie chce was zmuszać ,ale przez to że komentujecie rozdział ,zachęcacie mnie do pracy nad kolejnymi rozdziałami.Wyrażając swoją opinie , wytykając moje błędy - poprawiam je i uczę się na nich.I błagam niech jedna osoba nie komentuje 4 razy.Wiem że to dziwnie zabrzmiało ,ale to dziwne prawda że pod rozdziałem jest napisane 4 komentarze od anonima i 1 od osoby która ma konto.Proszę się podpisywać imieniem lub TT.Czymkolwiek ,abym wiedziała ,że nie pisze to jedna osoba.
No i oczywiście zapraszam do zakładki informowani.Tak najlepiej wpisujcie swoje TT lub jeśli macie konto w Google+ to po prostu napiszcie Chce być informowana.Zgłoszeń z pod rozdziałów nie przyjmuje :P To taka nauczka żeby nie komentować 13 razy z anonima nie dając szansy innym :P Tak wiem Wredna jestem.
I tym razem też daje tylko że:
4 KOMENTARZE= NOWY ROZDZIAŁ
Pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. Świetny!!! Pocałunek Demi z Harry'm <3333333
    Taki sweet <3
    Fajnie też że Gem i Demi zakumplowały się
    Rozdział jak najbardziej Ci wyszedł :)
    Z niecierpliwością czekam na następny
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi sie podoba

    OdpowiedzUsuń